Dzień 1 – Starożytne stele oraz najwyższa piramida północnego Jukatanu
Podróż w głąb Jukatanu zaczniemy oczywiście od śniadania skomponowanego z lokalnej majańskiej kuchni. W drogę do serca półwyspu wyruszymy przejeżdżając przez klimatyczne majańskie miejscowości: Macario Gomez, Francisco Uh May, Manuel Antonio Ay. To przywódcy wielkiej insurekcji Majów (1847-1935) – najdłużej trwającego indiańskiego powstania na kontynentach Ameryk, o czym opowiem po drodze. Odkrywając tajemnice Jukatanu udamy się najpierw do ruin Coba – miasta położonego pomiędzy pięcioma lagunami.
Coba było jednym z najpotężniejszych ośrodków cywilizacji Majów epoki późnoklasycznej (550-830 n.e.). Rozchodziły się stąd sieci dalekosiężnych dróg (sacbeób), a jedna z nich prowadzi aż pod odległe o sto kilometrów Chichen Itza. Przewodniki turystyczne często wprowadzają w błąd, pisząc, że stoi tutaj najwyższa piramida na Jukatanie albo nawet w Meksyku. Nie jest to prawdą – wyższe piramidy w meksykańskiej części półwyspu Jukatan znajdują się w Calakmul, a w samym stanie Quintana Roo w Ichkabal. Nie zmienia to jednak faktu, że Nohoch Mul (42 m) w Coba to naprawdę potężna piramida. Wielka szkoda, że od 2019 r. nie można się już na nią wspinać, podobnie jak na piramidy w Chichen Itza, dlatego w ramach tej wycieczki odwiedzimy też miejsca, gdzie na szczyty piramid wciąż można wejść. Również takie na całkiem dzikich, niezbadanych i nieodrestaurowanych archeologicznych stanowiskach 😉
Coba było jedną z najważniejszych stolic Majów. Jako takie było wymieniane w inskrypcjach obok takich potęg jak Tikal, Kaanul (Dzibanche/Calakmul), Palenque, Tonina i Copan. Przez stulecia tworzyły one bieguny politycznego świata Majów. Tym bardziej szkoda, że po dziś dzień nie przeprowadzono tutaj zakrojonych na szeroką skalę wykopalisk. Historia potężnego miasta pozostaje dla nas w przeważającej części skryta za zasłoną tajemnic, jednak wspólnie zajrzymy za nią odsłaniając kilka interesujących zagadek przeszłości. Tutejsze stele przedstawiają dwie władczynie, które, przynajmniej przez jakiś czas, musiały rządzić samodzielnie – to dość wyjątkowe w świecie boskich władców Majów. Ponieważ obie nosiły również tytuły władcy władców – kaloomte’, porównywalne z tytułami cesarskimi, kojarzy się to kulturowo z potężną dynastią Węża – Kaanul. Dowiecie się też o śladach bliższych związków władczyń Coba z Kaanul, jakie zachowały się w odkrytych niedawno inskrypcjach.
Początek wielkiej insurekcji Majów (1847-1935)
Po ruinach możemy zjeść obiad w kolonialnym Valladolid, zbudowanym na ruinach i z materiałów dawnego majańskiego miasta Zaci. Odkrywając kulinarne i historyczne tajemnice Jukatanu odwiedzimy najbardziej klimatyczny lokal w atrium najstarszego hotelu w mieście. Przy okazji możemy rzucić okiem na tutejsze zocalo z pochodzącym z 1545 r. kościołem San Servacio (św. Gerwazego), przebudowanym w 1706 r. po zlinczowaniu wewnątrz przez tłum dwóch hiszpańskich urzędników z rady miejskiej (odwrócono nawet orientację kościoła). W 1847 r. Hiszpanie powiesili w Valladolid domniemanego przywódcę majańskiego powstania. Na wieść o tym rebelia, zwana niesłusznie Wojną Kast rzeczywiście wybuchła, a wschodnią część Jukatanu na ponad pół wieku oczyszczono z kolonizatorów. Wielka insurekcja Majów wygasła dopiero w 1935 r.
Przyrodnicze ciekawostki na rozlewiskach Lagartos
Następnie przejedziemy na północ Jukatanu, do majańskiej wioski rybackiej Hol Koben. Zyskała ona sławę dzięki rozlewiskom, nazwanym Ria Lagartos (Rzeka Jaszczurów) przez Hiszpanów, którzy uciekali tędy w 1517 r. po klęsce zadanej przez Majów pod Champoton. Pobici konkwistadorzy szukali wody pitnej, znaleźli tylko krokodyle, setki krokodyli i flamingi… Biura podróży przywożą tu turystów w samym środku dnia, kiedy przyroda jest najmniej aktywna, kryjąc się przed palącymi promieniami Słońca. Dzięki przyrodniczemu zacięciu, udało nam się wypracować znacznie bardziej efektywne, choć wymagające nieco większych nakładów finansowych podejście.
Na Ria Lagartos wypłyniemy wpierw późnym popołudniem. Zmiennocieplne krokodyle lubią wtedy łapać ostatnie promienie słońca, aby nabrać energii przed nadchodzącą nocą. Sprawdzimy jak mają się flamingi, próbując cicho i powoli podpłynąć do niektórych stad. Po trzech godzinach wypłyniemy na Zatoką Meksykańską na malowniczy zachód Słońca. To dobra pora by odbić szpunty z beczek, więc pamiętajcie proszę, by zabrać jakieś trunki 😉 Być może odkryjemy wspólnie kolejną ciekawą tajemnice Jukatanu – przy zachodzącym Słońcu lubią pojawiać się tu delfiny…
Hol Koben to nadal rybacka miejscowość, mimo wzrastającego natłoku turystów. Przy promenadzie znajdziemy bez problemu dobrą kuchnię ze świeżymi rybami i owocami morza. Śpimy blisko nabrzeża, bo… rano warto wcześnie wstać 😉