San Luis Potosi, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, archeowyprawy, Architektura Kolonialna, Barok, Ultrabarok, Churrigueresque, klasycyzm
Współczesna sztuka San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Wychodzimy na wieczorny spacer po San Luis Potosi. Z hotelu Insurgentes mamy tylko pięć minut na Plaza del Carmen, przy którym mieści się El Templo de Nuestra Señora del Carmen. Pokryte suto zdobieniami pilastry i kolumny, gęsto upakowane na ultrabarokowej fasadzie świątyni z daleka przyciągają nasz wzrok. Kościół, niestety jest zamknięty, ale w ultrabaroku najbardziej cenię sobie przednie fasady i wieże, a to akurat mamy pięknie wyeksponowane. Churrigueresque…
Ultrabarok El Templo de Nuestra Señora del Carmen
Ultrabarokowa fasada El Templo de Nuestra Señora del Carmen w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
El Templo de Nuestra Señora del Carmen narodziła się w 1765 r., gdy Joaquin de la Concepción rozpoczął budowę barokowej wieży. Kolejni przeorowie dokładali obrazy i ołtarze. Podupadający kościół odrestaurowano w 1898 r. Odnowiono ściany i sklepienia w stylu bizantyjskim, na pendytywach dodano medaliony czczonych przez karmelitów świętych. W niespokojnych latach 1824-1825, gdy powstawało państwo Meksyk, zniszczono barokowy ołtarz. Został on później zastąpiony mocno rozbudowaną klasycystyczną wersją, z podobiznami siedmiu archaniołów: Michała, Rafała, Gabriela, Uriela, Sealtiela, Barachiela i Jegudiela, która również uległa zniszczeniu w 1959 r. Nie wejdziemy jednak do środka tym razem…
Ultrabarokowy portal El Templo de Nuestra Señora del Carmen w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
W dolnej części fasady piętrzą się cztery ażurowe kolumny Salomona – specyficzny wynalazek ultrabaroku, albo, jak kto woli – Churrigueresque. Prócz wpływów mauretańskich w formie motywów roślinnych, w dolnej części kolumn widzę jakby odciśnięte trzcinowe maty… Interesujące, czy karmelici w XVIII stuleciu zdawali sobie sprawę co w prekolumbijskiej Mezoameryce oznaczał motyw HAL – plecionej maty..? Franciszkanie w Jalpan de Serra, skąd właśnie przyjechaliśmy, umieszczali z premedytacją prekolumbijskie motywy w programie ikonograficznym swej bogatej fasady. Trudno zliczyć pilastry w górnej części świątyni…
Ultrabarokowa wieża Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Kontynuujemy spacer, bo pora już coś przekąsić. Dwa bloki dalej jest tutejsze zócalo, które nosi jeszcze historyczną nazwę Plaza de Armas. Tak przecież nazywały się kiedyś wszystkie główne place kolonialnych miast na podbitych przez Hiszpanów kontynentach obu pechowych Ameryk. Z oddali widać kolejne ultrabarokowe wieże. Po drodze na zócalo nabywamy po garnuszku esquite. Suto zalewam swój salsą i wpycham ile wlezie długich smukłych papryczek chili. Po nagłych zwrotach akcji na trasie z Jalpan de Serra, zgubieniu i znalezieniu kamery kosztem kilku dodatkowych godzin za kółkiem w Sierra Madre Oriental, mam ochotę na ostro. W sumie zawsze mam ochotę na ostro…
Ultrabarok Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación
Ultrabarokowy portal Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Gdy tylko wychodzimy zza rogu zatrzymuje nas w miejscu widok wspaniałego portalu, wystającego z fasady Catedral Metropolitana de San Luis Potosí. Spiralnie poskręcane kolumny Salomona, gęsto ozdobione motywami roślinnymi, karbowane pilastry, a między nimi w niszach marmurowe figury świętych. Połykam szybko swoją kukurydzę i zabieram się do robienia zdjęć.
Ultrabarokowa fasada Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Ultrabarokowy portal Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
W niszach figury dwunastu apostołów, wyrzeźbione z marmuru z Carrara przez braci Biaggi. To repliki rzeźb apostołów z archikaterdy de San Juan de Letrán w Rzymie. Zastąpiły wcześniejsze rzeźby dwunastu apostołów wykonane z lokalnego kamienia. Teraz zdobią krawędzie dachu. Podobno Catedral Metropolitana de San Luis Potosí de Nuestra Señora de la Expectación to jedyna świątynia, którą zdobią rzeźby aż 24 apostołów…
Ultrabarokowa wieża z karylionem i zegar nad portalem Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
W medalionie nad wejściem widniał niegdyś herb San Luis Potosi – toponim, jak powiedzieliby epigraficy… Powyżej medalionu zegar, a nad zegarem, pośród kolumn barokowej kapliczki jaśnieje rzeźba Matki Boskiej. Wieże nie pochodzą z tego samego czasu, ale jedna jest wierną kopią drugiej. W północnej, na dwusetną rocznicę niepodległości Meksyku zainstalowano karylion, ponoć jedyny taki w całym Meksyku…
Plaza de Armas w San Luis Potosi
Gazebo na Plaza de Armas w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Za plecami, w centrum Plaza de Armas mamy piękne gazebo. Jak przystało na porządne zócalo… 😉 Tam gdzie nie ma gazebo, na zócalo może być fontanna, jak w Valladolid na półwyspie Jukatan. W San Lusi Potosi nie musimy się zastanawiać co lepsze, znajdziemy tutaj obe te rozwiązania.
Fontanna na zócalo w San Lusi Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Raz jeszcze odwracamy się do katedry. Dach wieńczy ośmiokątna kopuła. Mocno rozbudowaną, trzynawową bryłę przecinają aż dwa transepty. Pora przejść się po tutejszych uliczkach…
Ultrabarokowe wieże Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Człowiek z La Manchy w San Luis Potosi…
Don Kichot kojarzy mi się na szczęście bardziej z piękną Sophią Loren niż z nieprawnym romantykiem, któremu dziwnie współczuję. Mile wspominam oglądaną niedawno adaptację Człowiek z La Manchy w Teatrze Dramatycznym. Spotkałem kiedyś kobietę, która twierdziła, że mnie również książki zepsuły i pognały w świat… Nie wiem czy czytała El ingenioso hidalgo don Quijote de la Mancha, z zasady raczej nie czytała wiele, ale coś w tym jest. Czy skończę jak Don Kichot? Chyba raczej jak Maler. Teoberto Maler…
Don Kichote i Sancho Pansa – bohaterowie z kart Cervantesa w Centro Historico w San Lusi Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Zapraszamy na pulque…
Mam ochotę na pulque. Mijajamy grupę policjantów zapatrzonych w swoje smartfony. Zaglądam im dyskretnie przez ramię i widzę, że zapamiętale grają w gry, więc aż mi głupio ich odrywać, ale proszę o polecenie porządnej pulqueríi z klimatem. Szukamy przybytku kilka przecznic dalej. W pulque nie chodzi o sam smak, liczy się również klimat…
Kolonialna architektura uliczek w Centro Historico San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Zimny napój zaprawiony sokiem pieści powłóczyście język i podniebienie. Przywołuje wspomnienie tekstu o majańskich trunkach, i… przerażających sposobach aplikacji trunków przez Majów, który popełniłem kiedyś na studiach. Krew, wymioty i wino… Nie czytajcie tego przy jedzeniu czasami :/
Klasycystyczne elementy na bocznej elewacji Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación w San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Pora wracać powoli, bo jutro kolejny długi dzień drogi… Musimy dostać się do Zacatecas. Kolejny stan Meksyku i kolejne wyzwania. Rozległe Centro Historico San Luis Potosi sprawia, że nie musimy się spieszyć, podziwiając po drodze architekturę z różnych epok Meksyku. By zobaczyć więcej, wybieramy, jak zwykle dłuższą drogę.
Kolonialna architektura uliczek w Centro Historico San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Natykamy się na skrzyżowanie ze skwerem, na którym stoi pomnik. Przystępu do pomnika bronią jednak psy. Bezpańskie psy różnych ras i rozmiarów. Ktokolwiek stoi na pomniku, musiał być wielkim przyjacielem psów, skoro schodzą się tu co noc wszystkie szczekusie z miasta.
Kolonialna architektura uliczek w Centro Historico San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)Ktokolwiek stoi na pomniku, musiał być wielkim przyjacielem psów, skoro schodzą się tu co noc wszystkie psy z miasta San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Mam świadomość, że nie wyczerpaliśmy San Luis Potosi, skupiając się na elewacjach ledwie dwóch spośród wielu budowli. Mamy jednakże tylko trzy tygodnie na ten rajd po Meksyku, a za cztery dni nasze wymarzone całkowite zaćmienie Słońca. Wieleset kilometrów i kilka stanów dalej. Kolejne całkowite dopiero w 2026 roku w Hiszpanii. Tam też znajdzie się pewnie porządny ultrabarok… 🖖🤠
Współczesna sztuka San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
SIerra Madre, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, archeowyprawy, Queretaro, San Luis Potosi
Meksyk, Sierra Madre Oriental (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Pora na Sierra Madre… Minęło już południe, więc po wspaniałym poranku na dobrej kawie w Jalpan de Sierra i jeszcze lepszym przedpołudniu na zagadkowym stanowisku archeologicznym Tancama, należącym do kultury Huasteków, czas ruszać w dalszą drogę, ku zaćmieniu Słońca.
Środki komunikacji międzymiastowej z dala od rezolucji i regulacji (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Zawijamy zatem na północny-zachód, do Jalpan, z którego przyjechaliśmy, by przebić się dalej przez Sierra Gorda drogą federalną 69 aż do Rio Verde. Tam mamy skręcić bardziej ku zachodowi, drogą federalną 70, przez górskie serpentyny w okolicach Mojarras de Arriba, przełęcz San Antonio i kolejne pasmo wściekłych serpentyn Sierra de Alvarez. Jakieś 250 km, cztery i pół godziny… W teorii.
Maczetero w Jalpan de Serra (fot: P.A Trześniowski 2024)
Po 13-tej przejeżdżamy przez Jalpan de Sierra, dobrze nam już znane. Droga biegnąca wąwozem między zabudowaniami, pełna wąskich kładek dla pieszych, łączących obie wypiętrzone strony. Na skrzyżowaniu „maczetero prestidigidatoro”. Prawdziwy talent, bo sprawnie machać i żonglować kapeluszem na nodze i trzema maczetami w rękach to jedno. Drugie, gdy robi się to stojąc na monocyklu. Przebijamy się przez Jalpan de Serra, niestety, nie po raz ostatni. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Średnia wysokość Sierra Madre Oriental to 2400-2700 m n.p.m (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Dalsza droga przez Sierra Gorda jest nie mniej malownicza o tej porze dnia, co wczoraj, w złotej godzinie przyjemnie zachodzącego Słońca. Obsypane zielenią konary drzew tworzą nad nią pergole. Czasem z poboczy i pastwisk podnosi się jednak kurz…
Droga przez wyżyny Sierra Madre Oriental (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Agnieszka wykłada mi wizję świata opartą na religii. Nie mam nic przeciw wizjom, ale grzecznie wyciągam kilka bazowych niespójności – tak dla gimnastyki umysłu i podtrzymania rozmowy, nie w nadziei, że mi coś wyjaśni. Słyszę jednak, że mówi to samo co poprzednim razem, więc bez odrywania myśli od zawiłych zwrotów w archeologii Kaanul, wyciągam z zakamarków RAM-u jakieś kontrargumenty, te same co ostatnio. Agnieszka rzuca się na nie z zapałem i tak czas upływa nam na obyczajnej konwersacji.
Sierra Madre Oriental zbudowane są głównie z łupków i wapieni (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Pasmo Sierra Madre Oriental stanowi wschodnią rubież rozległej Altiplano – Wyżyny Meksykańskiej, gdzie mieściło się tyle ważnych ognisk prekolumbijskich cywilizacji, jak tajemnicze Teotihuacan czy tolteckie Tula i El Cerrito. To przedłużenie Gór Skalistych ciągnących się przez dzisiejsze USA, przeciętych przez graniczną Rio Grande. Dalej pasmo to biegnie przez dzisiejsze meksykańskie stany Coahuila, San Luis Potosi, Queretaro, Hidalgo i Tlaxcala, gdzie łączy się z rozciągającym się w poprzek dzisiejszego Meksyku pasmem Kordyliery Wulkanicznej.
Kaktusy na zakręcie gdzieś w Sierra Madre Oriental (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Mijamy interesujące ruiny z czasów kolonialnych, stajemy zatem, by zrobić kilka zdjęć. Jest gorąco, jak to zwykle w Meksyku. A gdy przychodzi mi do głowy, że warto byłoby zarejestrować je również kamerą, uświadamiam sobie, że… nie mam nigdzie kamery. W myślach przewijam zatem cały dzisiejszy dzień. Ten rachunek sumienia pozwala szybko wyłowić ze wspomnień głuchy dźwięk, gdy ściągałem aparat z szafki. Coś upadło…
Przydrożne ruiny na trasie w Sierra Madre Orriental (fot: P.A. Trześniowski 2024)
To coś może jeszcze tam leży, lecz jest już po 15-tej… Szybko obliczam szanse, zawracam auto i pruję tak jak się da do Jalpan. Po drodze piszę wiadomości do właścicielki domu, a nawet próbuję dzwonić, jednak nikt nie odbiera. Ani nie odpisuje. Cóż… Bez względu na rezultat, w San Lusi Potosi będziemy dobrze po zachodzie Słońca. Kamera leży tam gdzie sobie spadła – odrobina szczęścia w nieszczęściu. Dziękuję uprzejmej Meksykance, która z dzieckiem na ręku otworzyła nam drzwi i nie chciała nawet wchodzić z nami na górę.
Długa droga przez Sierra Madre Oriental (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Ruszamy po raz czwarty drogą 69. W Rio Verde skręcam, by znaleźć stację benzynową. Jakąś tańszą o parę pesos, nie jak przy głównej trasie. Trafiamy na Zocalo kolonialnego miasta, zbudowanego wkrótce po konkwiście, w 1552 r. Niedaleko stąd leży laguna La Media Luna z archeologicznymi pozostałościami po mało znanej kulturze Rio Verde – ludziach, którzy żyli tutaj w okresie klasycznym, ale dzisiaj nie mamy na nią czasu. Ani sprzętu do nurkowania, jeśli już o to chodzi. Długo kręcimy wąskimi jednokierunkowymi uliczkami, zanim ruszymy w dalszą drogę. To jest połowa drogi.
Rioverde w stanie San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Najwyższy szczyt Sierra Madre Oriental – Cerro El Potosí mierzy 3720 m n.p.m. – nie jak podaje to polska wikipedia 😉 Kolejne na podium to Cerro San Rafael (3715 m n.p.m.), Sierra de la Marta (3710 m n.p.m.) Cerro El Morro (3700 m n.p.m.) i Picacho San Onofre (3563 m n.p.m.). Na te góry, na szczęście nie musimy wspinać się dzisiaj, ani nawet jutro.
Zachodzące Słońce nad Sierra Madre Oriental (fot: P.A. Trześniowski 2024)
W złotym świetle zachodzącego Słońca wspinamy się na serpentyny Sierra de Alvarez, kolejnego pasma Sierra Madre Oriental, nie stając już nigdzie dla widoków. A te są całkiem znośne w tym gęstym złotym świetle…
Zachód Słońca nad San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Czy to był dobry dzień? Od opuszczenia Ognistego Wzgórza – Tancama w sumie najnudniejszy na trasie całej archeowyprawy, ale tak. Słońce zachodzi pięknie i długo jedziemy sobie w to zachodzące Słońce. Ze względu na autobus, który przez pół godziny starał się zmieścić w niewysokim tunelu, w hotelu Insurgentes w historycznym centrum San Luis Potosi meldujemy się już dobrze po zmroku. Pora może na jakiś wieczorny spacer i przysmaki kuchni chilango w oprawie kolonialnej architektury? Przed nami ultrabarok San Luis Potosi
Zachód Słońca nad San Luis Potosi (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Meksyk, Chiapas, Palenque, Plan de Ayutla, Jukatan, Becan, Dzibanche, Ichkabal, KINICHNA, Xpuhil, MORAL REFORMA, Bacalar, wycieczka z polskim przewodnikiem, zwiedzanie Meksyku z polskim archeologiem
Świątynia Inskrypcji – piramida z grobowcem Pakala Wielkiego (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Paleque to jedno z najwspanialszych spośród dostępnych i chętnie odwiedzanych przez turystów stanowisk archeologicznych na terenie Meksyku. W kulturze masowej Palenque zagościło na dobre, kiedy Alberto Rhuz Luhillier odkrył w 1952 r., po trzech latach przekopywania się przez zasypaną przez Majów klatkę schodową wewnątrz piramidy, grobowiec Pakala Wielkiego. Był to pierwszy pochówek majańskiego władcy odkryty wewnątrz piramidy.
Pakal Wielki w Narodowym Muzeum Antropologii (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Wyobraźnię łowców sensacji rozpalił mocno sarkofag Pakala, który słynny poszukiwacz pozaziemskich wpływów – Erich von Däniken przewrócił na bok, by zobaczyć na nim Pakala kierującego kosmicznym pojazdem. Było to jeszcze przed odczytaniem pisma Majów, ale już wtedy ikonografia sarkofagu kłóciła się z wywracaniem na bok umieszczonych na płycie przedstawień – Däniken mocno naciągnął rzeczywistość do swych tez, ale mleko się, niestety, rozlało. Do dziś jakiekolwiek wzmianki o paleoastronautach kojarzą się z postacią króla Pakala i piramidami Majów.
Model grobowca Pakala Wielkiego w Muzeum Archeologicznym w Palenque (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Wycieczka do Palenque z polskim archeologiem przez wczesnoklasyczne Królestwo Węża i region Rio Bec
Turyści przybywający do Meksyku popełniają często błąd patrząc na mapę Meksyku, jak na mapę Polski. Meksyk to wielkie państwo, rozmiarów mniej więcej Europy Zachodniej. Do Palenque z Riviera Maya jest spory kawał drogi. Jeśli więc lądujecie w Cancun, a na liście waszych miejsc do odhaczenia znajduje się Palenque i wizyta u Pakala Wielkiego, warto zaplanować wyprawę tak, by maksymalnie wykorzystać ten czas i zobaczyć wszystko to, co powinno się zobaczyć na trasie.
Gdzie dobrze zjeść i co kupić… Jeden z majańskich dyskontów spożywczych -kopalnia taniego i zdrowego jedzenia na trasie naszej archeowyprawy (fot: P.A. Trześniowski 2019)
Piramida Kormoranów w Dzibanche skrywa grobowce wężowładców z dynastii Kaanul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Wyruszamy z Tulum jeszcze przed świtem tak, by zjeść lokalne śniadanie w Felipe Carillo Puerto, a u bram pierwszego archeologicznego stanowiska na trasie stawić się wraz z ich otwarciem. Ichkabal zostało otwarte dla turystyki na początku 2025 r. Odkryte dopiero w latach 1990. udostępnione zbyt wcześnie zdaniem archeologów – nie zostało bowiem porządnie przebadane, a mogą kryć się tutaj tajemnice korzenii Kaanul – najbardziej agresywnej dynastii na Nizinach Majów, która w okresie klasycznym – złotym wieku Majów, miała kolejne stolice w Dzibanche, z którego rozpoczęła podbój i Calakmul, z którego zarządzała najpotężniejszą hegemoiną świata Majów i ówczesnej Mezoameryki.
Piramida Kormoranów w Dzibanche z elementami środkowomeksykańskiegostylu architektonicznego talud-tablero, świadczy o zaskakujących konszachtach władców Węża z Teotihuacan (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Zwiedzimy kolejne stanowiska Węży: Dzibanche z piramidami o unikalnym dialekcie architektonicznym, mieszającym styl talud-tablero odległego Teotihuacan z klasycznym stylem Peten; oraz Kinichna z ogromną piramidą triadyczną – reminiscencją poprzedniej epoki, w której wielkie preklasyczne imperium Majów ze stolicą w El Mirador pieczętowało granice swoich wpływów właśnie piramidami triadycznymi. W przeciwieństwie do Chichen Itza czy Coba na piramidy w Dzibanche można wchodzić, o ile nie są na nich prowadzone akurat badania archeologiczne.
Klimatyczne zaułki Dzibanche – wczesnoklasycznej stolicy dynastii Węża – Kaanul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Zwiedzanie ruin Majów to również okazja do bliskich spotkań z przyrodą Ameryki Środkowej. Ruiny Ichkabal, Dzibanche i Kinichna znajdują się w selwie – tak nazywamy dżunglę Mezoameryki. Spotykamy tu często czepiaki i wyjce – oba gatunki żyjących nadal na Jukatanie małp. W spokojniejsze dni zdarzają się szare lisy, tukany, trogony i indyki pawie. Na noc dojeżdżamy Xpujil – miejsca, które stanie się naszą bazą wypadową na kilka kolejnych dni. Kolacja w niesamowicie klimatyczej lokalnej jadłodajni z najlepszą quesadilla na półwyspie Jukatan.
Najlepsza quesadilla w rozmiarze XXL na półwyspie Jukatan w jednym z naszych ulubionych lokali w Xpujil (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Dzień II – centrum regionu Rio Bec
Jajecznica w stylu motulenos z przepyszną salsą w jednym z naszych ulubionych lokali w Xpujil (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Dzień drugi rozpoczniemy śniadaniem w kolejnym sprawdzonym lokalu, gdzie mamy szansę na najlepszą tutejszą wersję jajecznicy w stylu rancheros albo motulenos. Napój z bananów, albo innych owoców, kawa… i wyruszamy w drogę. Becan to nadal tajemnicze miasto. Oprócz najwyższych piramid w okolicy może poszczycić się fortyfikacjami widocznymi do dzisiaj. Umocnienia te pozwalały miastu opierać się przed wpływem potężnego imperium ze stolicą w El Mirador – mimo preklasycznych korzeni nigdy nie było tutaj triadycznej architektury.
Ogromna piramida IX w Becan. Tak, można na nią wchodzić 😉 (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Wyraźne wpływy Teotihuacan – przeciwnego stronnictwa w tutejszej architekturze zostały jednak starannie zniszczone w połowie V stulecia, gdy Becan padło ofiarą inwazji Węży z Dzibanche. Od tego czasu Becan stało się lokalnym puntkem projekcji siły dynastii Węża – Kaanul.
Wczesnoklasyczna maska boga lub władcy na elewacji piramidy IX w Becan (fot: P.A. Trześniowski 2019)
Archeolog pokaże kilka ukrytych przejść w ruinach Becan oraz schowanych komnat. Pokaże jak rozróżniać charakterystyczne wyróżniki stylu architektonicznego Rio Bec. Opowie o zawiłej historii regionu przed, w trakcie i po upadku dynastii Kaanul.
Słynny Cache 69-2, ofiara zakładzinowa ze struktury XIV w Becan: terakotowy pojemnik o antropomorficznym kształcie umieszczony w trójnożnej wazie w stylu plano relief carved brown glossware pochodzącym z południowych Nizin Majów, z figurkami w stylu Teotihuacan. Obecnie eksponowane w Museo Arqueológico de Campeche, Fuerte de San Miguel (fot: P.A. Trześniowski 2021)
Świeżo nabyte umiejętności będziemy rozwijać na dwóch lub trzech satelitarnych stanowiskach Becan, gdzie oprócz Rio Bec, zobaczymy też najpiękniejsze przykłady stylu architektonicznego Chenes w sercu regionu Rio Bec i z dala od regionu Chenes. W przeciwieństwie do Tulum czy Chichen Itza, piramidy Majów w Campeche są naprawdę głęboko zanurzone w selwie. Na wszystkich trzech albo czterech proponowanych tego dnia stanowiskach polują sokoły białogardłe. Widujemy tu często tukany, trogony oraz szare lisy. Na noc wracamy do Xpujil.
Piramida IV w Becan – rezydencje w stylu architektonicznym Rio Bec na szczycie piramidy w stylu Peten (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzień III – rajd do Palenque
Świątynia Hrabiego de Waldeck w Palenque, jednej z najbarwniejszych postaci w historii archeologicznych eksploracji Mezoameryki – przykład stylu architektonicznego Usumacinta (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzisiaj do przejechania mamy najdłuższy pojedynczy odcinek drogi. Jeżeli na śniadanie zatrzymamy się dopiero gdzieś na trasie, w ruinach Palenque będziemy wczesnym popołudniem. Aby uniknąć największego skwaru, zaczniemy jednak od lokalnego muzeum archeologicznego, gdzie usłyszymy o tajemnicach klejnotów i parafrenalii Czerwonej Królowej – małżonki Pakala Wielkiego. Istnieją przypuszczenia, że po totalnej destrukcji miasta przez armię Węży i egzekucji lokalnej dynastii Palenque na przełomie VI i VII stulecia n.e. to pani Ix Tz’akb’u Ajaw wniosła swemu mężowi w wianie krew dawnej dynastii, zachowaną w zupełnie innym mieście.
Wielki akropol i królewski pałac z wieżą Palenque (fot: P.A. Trześniowski 2022)
W muzeum jest również sala, w której w skali 1:1 odzworowano wspaniały grobowiec z sarkofagiem Pakala. Tutaj na własne oczy będziemy mogli ujrzeć jak bardzo błądzą apologeci Ericha von Dänikena. Archeolodzy odczytali pismo, symbole znają od dawna wszystkie historyczne postaci umieszczone na sarkofagu. W muzeum jest też wiele wspaniałych przykładów płaskorzeźb wykonanych w unikalnym stylu Palenque.
Świątynia XII w Palenque (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Palenque, jakie dane nam dziś ogladać, to miasto w całości zbudowane przez Pakala oraz jego synów. Węże zrównali poprzednią stolicę z ziemią, lecz archeolog wskaże dowód wcześniejszego związku tutejszej wczesnoklasycznej dynastii z odległym hegemonem w Teotihuacan. Obejdziemy dookoła królewski pałac, znajdujący się na wielkim akropolu wraz z jedną z najbardziej unikalnych struktur architektonicznych Majów – kilkupiętrową wieżą. Staniemy na placu Grupy Krzyża i wejdziemy na najwyższą z tutejszych świątyń, gdzie posłuchamy o zaklętej w kamieniu historii królewskiej dynastii Palenque oraz boskiej triady opiekującej się miastem.
Jedna z nielicznych wielopiętrowych budowli Majów (fot: P.A. Trześniowski 2022)
To epopeja, której najstarsze wydarzenia miały miejsce jeszcze przed stworzeniem obecnej wersji uniwersum. Posłuchamy o kołach czasu – kalendarzach Majów, których tryby kręcą się w nieskończoność, zapowiadając powrót władców tak, jak powraca Słońce i kukurydza… Staniemy u podnóża piramid skrywających grobowce Pakala i Czerwonej Królowej (do korytarza prowadzącego do jej grobowej komnaty można wchodzić). Wieczór możemy spędzić w mieście, uzupełniając zapasy, ale na nocleg staniemy w pobliżu ruin, by również w nocy cieszyć się otaczającą nas przyrodą regionu Usumacinta w Chiapas.
Model grobowca Czerwonej Królowej w Muzeum Archeologicznym w Palenque (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzień IV – Zaginiona stolica państwa Białego Psa i korona przechodnia Ak’e
Karambola, jeden ze skarbów Selwy Lakandonów nad rzeką Lacanja w Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzisiaj zanurzymy się w Chiapas tak bardzo jak to tylko możliwe… Tego dnia postaramy się o zaszczyt odwiedzenia stanowisk, do których nie docierają zwykli turyści. O Plan de Ayutla i Lacanja Tzeltal – domniemanych stolicach zaginionego królestwa Sak Tz’i’ przeczytajcie tutaj: Sak Tz’i’ I: Zapomiane miasto Majów – Plan de Ayutla i tutaj: Sak Tz’i’ II: Odnalezione królestwo. Dziś czeka nas Przygoda przez duże P. Jeżeli starczy czasu możemy znów zaliczyć jakiś lolalny wodospad i nie ma nic do dodania 😉 Nocujemy gdzieś w Chiapas…
Dzień V – Pogranicza B’aakal i Królestwa Węża
Nowy dzień wstaje nad lasem mglistym w Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2017)
Mamy jakąś godzinę drogi przez górskie serpentyny i dżunglę do Pomona. Nie jest to duże stanowisko, jednak odgrywało dość istotną rolę na politycznej szachownicy świata Majów w czasach złotego wieku – okresie klasycznym. Prawdopodobnie Pomona wyprowadziło niszczący atak na Piedras Negras – ośrodek, który po zmianie dynastii w Teotihuacan stał się lokalnym punktem projekcji siły środkowomeksykańskiego hegemona na Usumacintę.
Majańskie targowisko gdzieś w Sierra Madre de Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Wielkie i strome piramidy Moral Reforma w Tabasco robią nadal wrażenie na wszystkich (to nie Coba czy Chichen Itza, więc jeszcze można wchodzić). O wadze miejsca i jego pechowym położeniu niech świadczy iż ten sam władca miasta przyjmował koronę z rąk władcy Palenque i z rąk… Yuknooma II Wielkiego z odległego Calakmul. Trzecie ze stanowisk: El Tigre słynie z wielkich piramid. Jakiś czas było utożsamiane z legendarnym Itzamkanac – kolebką narodu Itzów, jednak badania epigraficzne nakazały wykluczyć tę ewentualność. Noclegu poszukamy nad rzeką Candelaria w miasteczku o tej samej nazwie.
Dziewczynka Lakandonów w selwie w Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzień VI – Długa droga na wschód…
Wspaniały przykład matapalo – pasożytniczej formy figowca duszącego w Dzibanche (fot: P.A. Trześniowski 2021)
Dziś czeka nas ponad sześć godzin jazdy. Śniadanie możemy zjeść w Candelaria albo dopiero w Escarcega. Przejeżdżamy w drodze powrotnej prawie cały półwysep Jukatan w poprzek. Po drodze zatrzymamy się jednak w okolicach Xpujil, aby zobaczyć jeszcze któreś z tutejszych stanowisk archeologicznych i rozprostować mięśnie. Zmierzamy na nocleg nad laguną Bacalar. Pora na chillout po pełnej wrażeń wyprawie.
Pałac Trzech Wież, jedna z najsłynniejszych budowli w stylu architektonicznym Rio Bec (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Dzień VII – Laguna Bacalar i powrót na Riviera Maya
Wschód Słońca gdzieś nad laguną Bacalar, wschodnie wybrzeże Jukatanu (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Nad laguną Bacalar możemy zostać do południa, korzystając z pomostów i kajaków. Mamy jakąś godzinę drogi na stanowisko Chaachcoben, które znajduje się w tzw. Korytarzu Peten. To anomalia architektoniczna – pas we wschodniej części półwyspu Jukatan, gdzie spotykamy piramidy w stylu Peten. W Chaacchoben mamy również przykłady najdalej wysuniętych na północ elementów stylu architektonicznego Rio Bec. Piramidę w stylu Peten zobaczymy też w drodze na północ w Limones.
Ruiny Majów w Chaacchoben w korytarzu Peten z najdalej na północ wysuniętymi elementami stylu architektonicznego Rio Bec (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Zatrzymamy się znów w Felipe Carillo Puerto, gdzie zobaczymy kościół zbudowany przez zbuntowanych Majów siłami meksykańskich jeńców – Jukateków. Usłyszymy opowieść o wielkiej insurekcji Majów – największym i jedynym udanym powstaniu przeciw kolonizatorom na kontynentach Ameryk. Powstania, które sprawiło, że na ponad 50 lat wschodnia część Jukatanu wróciła pod wyłącznie panowanie Majów.
Trogon w Chaacchoben w korytarzu Peten z najdalej na północ wysuniętymi elementami stylu architektonicznego Rio Bec (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Na noc, w zależności od potrzeb dojeżdżamy do Tulum, Playa del Carmen lub Cancun 🤠👌
Wycieczka do Palenque z polskim archeologiem przez Królestwo Węża i region Rio Bec
Wyprawy z Riviera Maya do Palenque z polskim archeologiem przez Królestwo Węża i region Rio Bec organizujemy już od dwóch osób, jednak, ze wzgledu na logistykę trzeba odpowiednio wcześnie uzgadniać terminy wyjazdów. Harmonogram i plan wyprawy dostosowujemy do indywidualnych potrzeb, odpowiednio przedłużając wycieczkę w razie zapotrzebowania np. o położone głębiej w selwie stanowiska Rio Bec, do których można dotrzeć tylko quadem albo autem 4×4 (tylko w porze suchej), o Calakmul, Bonampak czy Lacanja Chansayab w Selwie Lakandonów.
Koszt wyprawy do Palenque z polskim archeologiem przez Królestwo Węża i region Rio Bec: 1850 USD / os. dla 2 osób, 1750 USD / os. przy 3-4 osobach, 1650 USD przy 5-8 osobach 🤠👌
Meksyk, Chiapas, Palenque, Bonampak, Selva Lacandona, Lacanja, Plan de Ayutla, TABASCO, Moral Reforma, Jukatan, Becan, Calakmul, Dzibanche, Ichkabal, Xpuhil, Bacalar, wycieczka z polskim przewodnikiem, zwiedzanie Meksyku z polskim archeologiem
Świątynia Inskrypcji – piramida z grobowcem Pakala Wielkiego (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Paleque to jedno z najwspanialszych spośród dostępnych i chętnie odwiedzanych przez turystów stanowisk archeologicznych na terenie Meksyku. W kulturze masowej Palenque zagościło na dobre, kiedy Alberto Rhuz Luhillier odkrył w 1952 r., po trzech latach przekopywania się przez zasypaną przez Majów klatkę schodową wewnątrz piramidy, grobowiec Pakala Wielkiego. Był to pierwszy pochówek majańskiego władcy odkryty wewnątrz piramidy.
Pakal Wielki w Narodowym Muzeum Antropologii (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Wyobraźnię łowców sensacji rozpalił mocno sarkofag Pakala, który słynny poszukiwacz pozaziemskich wpływów – Erich von Däniken przewrócił na bok, by zobaczyć na nim Pakala kierującego kosmicznym pojazdem. Było to jeszcze przed odczytaniem pisma Majów, ale już wtedy ikonografia sarkofagu kłóciła się z wywracaniem na bok umieszczonych na płycie przedstawień – Däniken mocno naciągnął rzeczywistość do swych tez, ale mleko się, niestety, rozlało. Do dziś jakiekolwiek wzmianki o paleoastronautach kojarzą się z postacią króla Pakala i piramidami Majów.
Model grobowca Pakala Wielkiego w Muzeum Archeologicznym w Palenque (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Wycieczka do Palenque z polskim archeologiem przez Królestwo Węża i region Rio Bec
Turyści przybywający do Meksyku popełniają często błąd patrząc na mapę Meksyku, jak na mapę Polski. Meksyk to wielkie państwo, rozmiarów mniej więcej Europy Zachodniej. Do Palenque z Riviera Maya jest spory kawał drogi. Jeśli więc lądujecie w Cancun, a na liście waszych miejsc do odhaczenia znajduje się Palenque i wizyta u Pakala Wielkiego, warto zaplanować wyprawę tak, by maksymalnie wykorzystać ten czas i zobaczyć wszystko to, co powinno się zobaczyć na trasie.
Gdzie dobrze zjeść i co kupić… Jeden z majańskich dyskontów spożywczych -kopalnia taniego i zdrowego jedzenia na trasie naszej archeowyprawy (fot: P.A. Trześniowski 2019)
Polecamy trasę na południe Quintana Roo, a następnie przez południe stanu Campeche, przez dawne terytoria potężnej dynastii Węża – Kaanul tak, by wsród innych miast i piramid Majów, zwiedzić dawne stolice i ośrodki Węży: Ichkabal, Dzibanche, Calakmul i Becan. Trasa w towarzystwie archeologa-majanisty pozwoli również zapoznać się z najbardziej wyszukaną architekturą Majów znaną z niewielkich dworów i pałaców w stylu architektonicznym Rio Bec. Zakosztujemy też najprawdziwszej meksykańskiej kuchni w stylu chilango, stołując się w lokalach faworyzowanych przez mieszkańców Jukatanu i Chiapas.
Dzień I – Tropem dynastii Węża I
Piramida Kormoranów w Dzibanche skrywa grobowce wężowładców z dynastii Kaanul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Wyruszamy z Tulum jeszcze przed świtem tak, by zjeść lokalne śniadanie w Felipe Carillo Puerto, a u bram pierwszego archeologicznego stanowiska na trasie stawić się wraz z ich otwarciem. Ichkabal zostało otwarte dla turystyki na początku 2025 r. Odkryte dopiero w latach 1990. udostępnione zbyt wcześnie zdaniem archeologów – nie zostało bowiem porządnie przebadane, a mogą kryć się tutaj tajemnice korzenii Kaanul – najbardziej agresywnej dynastii na Nizinach Majów, która w okresie klasycznym – złotym wieku Majów, miała kolejne stolice w Dzibanche, z którego rozpoczęła podbój i Calakmul, z którego zarządzała najpotężniejszą hegemoiną świata Majów i ówczesnej Mezoameryki.
Piramida Kormoranów w Dzibanche z elementami środkowomeksykańskiegostylu architektonicznego talud-tablero, świadczy o zaskakujących konszachtach władców Węża z Teotihuacan (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Zwiedzimy kolejne stanowiska Węży: Dzibanche z piramidami o unikalnym dialekcie architektonicznym, mieszającym styl talud-tablero odległego Teotihuacan z klasycznym stylem Peten; oraz Kinichna z ogromną piramidą triadyczną – reminiscencją poprzedniej epoki, w której wielkie preklasyczne imperium Majów ze stolicą w El Mirador pieczętowało granice swoich wpływów właśnie piramidami triadycznymi. W przeciwieństwie do Chichen Itza czy Coba na piramidy w Dzibanche można wchodzić, o ile nie są na nich prowadzone akurat badania archeologiczne.
Klimatyczne zaułki Dzibanche – wczesnoklasycznej stolicy dynastii Węża – Kaanul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Zwiedzanie ruin Majów to również okazja do bliskich spotkań z przyrodą Ameryki Środkowej. Ruiny Ichkabal, Dzibanche i Kinichna znajdują się w selwie – tak nazywamy dżunglę Mezoameryki. Spotykamy tu często czepiaki i wyjce – oba gatunki żyjących nadal na Jukatanie małp. W spokojniejsze dni zdarzają się szare lisy, tukany, trogony i indyki pawie. Na noc dojeżdżamy Xpujil – miejsca, które stanie się naszą bazą wypadową na kilka kolejnych dni. Kolacja w niesamowicie klimatyczej lokalnej jadłodajni z najlepszą quesadilla na półwyspie Jukatan.
Najlepsza quesadilla w rozmiarze XXL na półwyspie Jukatan w jednym z naszych ulubionych lokali w Xpujil (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Dzień II – centrum regionu Rio Bec
Jajecznica w stylu motulenos z przepyszną salsą w jednym z naszych ulubionych lokali w Xpujil (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Dzień drugi rozpoczniemy śniadaniem w kolejnym sprawdzonym lokalu, gdzie mamy szansę na najlepszą tutejszą wersję jajecznicy w stylu rancheros albo motulenos. Napój z bananów, albo innych owoców, kawa… i wyruszamy w drogę. Becan to nadal tajemnicze miasto. Oprócz najwyższych piramid w okolicy może poszczycić się fortyfikacjami widocznymi do dzisiaj. Umocnienia te pozwalały miastu opierać się przed wpływem potężnego imperium ze stolicą w El Mirador – mimo preklasycznych korzeni nigdy nie było tutaj triadycznej architektury.
Ogromna piramida IX w Becan. Tak, można na nią wchodzić 😉 (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Wyraźne wpływy Teotihuacan – przeciwnego stronnictwa w tutejszej architekturze zostały jednak starannie zniszczone w połowie V stulecia, gdy Becan padło ofiarą inwazji Węży z Dzibanche. Od tego czasu Becan stało się lokalnym puntkem projekcji siły dynastii Węża – Kaanul.
Wczesnoklasyczna maska boga lub władcy na elewacji piramidy IX w Becan (fot: P.A. Trześniowski 2019)
Archeolog pokaże kilka ukrytych przejść w ruinach Becan oraz schowanych komnat. Pokaże jak rozróżniać charakterystyczne wyróżniki stylu architektonicznego Rio Bec. Opowie o zawiłej historii regionu przed, w trakcie i po upadku dynastii Kaanul.
Słynny Cache 69-2, ofiara zakładzinowa ze struktury XIV w Becan: terakotowy pojemnik o antropomorficznym kształcie umieszczony w trójnożnej wazie w stylu plano relief carved brown glossware pochodzącym z południowych Nizin Majów, z figurkami w stylu Teotihuacan. Obecnie eksponowane w Museo Arqueológico de Campeche, Fuerte de San Miguel (fot: P.A. Trześniowski 2021)
Świeżo nabyte umiejętności będziemy rozwijać na dwóch lub trzech satelitarnych stanowiskach Becan, gdzie oprócz Rio Bec, zobaczymy też najpiękniejsze przykłady stylu architektonicznego Chenes w sercu regionu Rio Bec i z dala od regionu Chenes. W przeciwieństwie do Tulum czy Chichen Itza, piramidy Majów w Campeche są naprawdę głęboko zanurzone w selwie. Na wszystkich trzech albo czterech proponowanych tego dnia stanowiskach polują sokoły białogardłe. Widujemy tu często tukany, trogony oraz szare lisy. Na noc wracamy do Xpujil.
Piramida IV w Becan – rezydencje w stylu architektonicznym Rio Bec na szczycie piramidy w stylu Peten (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzień III – Tropem dynastii Węża II
Panorama ze szczytu wielkiej piramidy w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2023)
W samym Xpujil znajdzuje się około 30 stanowisk archeologicznych mało znanych szerszej publiczności, jak Xpuhil Kitam. Dziś jednak uderzymy do najważniejszego z miast w północnej części południowych Nizin Majów – Calakmul, do którego na początku VII stulecia n.e. przeniesiona została święta jaskinia dynastii Węża – Kaanul. W Calakmul posłuchamy o preklasycznych korzeniach miasta, bazując na przykładzie wspaniałego reliefu, którego oryginał jedynie archeologom dane było oglądać w czeluściach wielkiej piramidy – Majowie budowali jedne piramidy na drugich, więc ich najstarsza historia zwykle znajduje się pod tonami kamieni z późniejszych epok.
U podnóża wielkiej piramidy w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Na piramidy Calakmul również można wchodzić. Aż dwie z nich są wyższe od mającej 42 m wielkiej piramidy Nohoch Mul w Coba (to ta, co do której często wprowdzają w błąd przewodnicy, twierdząc, że jest najwyższa na całym Jukatanie – zarówno w Calakmul jak w preklasycznym Ichkabal znajdą się wyższe piramidy).
Starcie przeszłości zaklętej w kamieniu z przyrodą w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2021)
Przy bardzo czystym powietrzu z Calakmul można dostrzec szczyt potężnej, odległej o 40 km triadycznej piramidy La Danta w El Mirador. W Calakmul posłuchamy o czasach hegemonii dynastii Kaanul nad Nizinami Majów. Przejdziemy się po ruinach pałacu najpotężniejszego z władców w klasycznej historii Majów – Yuknooma II Wielkiego. Posłuchamy też o zaskakującym upadku wielkiej dynastii Kaanul wraz z powrotem na scenę Tikal – centrum kojarzonego wcześniej z Teotihuacan stronnictwa zwanego Nowym Porządkiem.
Czepiak trójbarwny w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Calakmul leży bardzo głęboko w selwie. W sercu największego rezerwatu biosfery w Meksyku i największego obszaru pierwotnego lasu. Na drodze do Calakmul często widujemy jelenie, drapieżne ptaki, jak hakodzioby i jastrzębie przydrożne, dzikie pekari, indyki pawie czy jaguarundi – jeden z pięciu gatunków dzikich kotów, jakie żyją w selwie. W ruinach często spotykamy czepiaki i wyjce. Przewodnik podprowadzi pod kolibry zlatujące się do specyficznych gatunków drzew. W spokojniejsze dni zdarzają się lisy szare i wiele gatunków dzikich ptaków.
Pisklęta kondorów w ukrytej komnacie jednej z piramid w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Ze względu na budowę kontrowersyjnego pociągu stanowisko jest teraz otwierane przed świtem, zamykane tuż po południu. Tę niewątpliwą niewygodę zniwelujemy, oglądając w drodze powrotnej wspaniałe wczesnoklasyczne reliefy na jednym z pobliskich stanowisk. Przed zachodem Słońca udamy się natomiast wziąć udział w niesamowitym fenomenie przyrodniczym. Ujrzymy jak z otchłani wielkiego leja krasowego wylatują miliony nietoperzy na spotkanie nocy. Po nietoperzach warto się wykąpać. Na nocleg ponownie pojedziemy do Xpujil.
Indyk pawi w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Indyk pawi w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Czepiak trójbarwny w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Czepiaki trójbarwne w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Jeden z kilku gatunków kolibrów w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Penelopa w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Czepiak trójbarwny w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Jeden z przykładów matapalo w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Wyjce jukatańskie w Calakmul (fot: P.A. Trześniowski 2020)
Dzień IV – rajd do Palenque
Świątynia Hrabiego de Waldeck w Palenque, jednej z najbarwniejszych postaci w historii archeologicznych eksploracji Mezoameryki – przykład stylu architektonicznego Usumacinta (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzisiaj do przejechania mamy najdłuższy pojedynczy odcinek drogi. Jeżeli na śniadanie zatrzymamy się dopiero gdzieś na trasie, w ruinach Palenque będziemy wczesnym popołudniem. Aby uniknąć największego skwaru, zaczniemy jednak od lokalnego muzeum archeologicznego, gdzie usłyszymy o tajemnicach klejnotów i parafrenalii Czerwonej Królowej – małżonki Pakala Wielkiego. Istnieją przypuszczenia, że po totalnej destrukcji miasta przez armię Węży i egzekucji lokalnej dynastii Palenque na przełomie VI i VII stulecia n.e. to pani Ix Tz’akb’u Ajaw wniosła swemu mężowi w wianie krew dawnej dynastii, zachowaną w zupełnie innym mieście.
Wielki akropol i królewski pałac z wieżą Palenque (fot: P.A. Trześniowski 2022)
W muzeum jest również sala, w której w skali 1:1 odzworowano wspaniały grobowiec z sarkofagiem Pakala. Tutaj na własne oczy będziemy mogli ujrzeć jak bardzo błądzą apologeci Ericha von Dänikena. Archeolodzy odczytali pismo, symbole znają od dawna wszystkie historyczne postaci umieszczone na sarkofagu. W muzeum jest też wiele wspaniałych przykładów płaskorzeźb wykonanych w unikalnym stylu Palenque.
Świątynia XII w Palenque (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Palenque, jakie dane nam dziś ogladać, to miasto w całości zbudowane przez Pakala oraz jego synów. Węże zrównali poprzednią stolicę z ziemią, lecz archeolog wskaże dowód wcześniejszego związku tutejszej wczesnoklasycznej dynastii z odległym hegemonem w Teotihuacan. Obejdziemy dookoła królewski pałac, znajdujący się na wielkim akropolu wraz z jedną z najbardziej unikalnych struktur architektonicznych Majów – kilkupiętrową wieżą. Staniemy na placu Grupy Krzyża i wejdziemy na najwyższą z tutejszych świątyń, gdzie posłuchamy o zaklętej w kamieniu historii królewskiej dynastii Palenque oraz boskiej triady opiekującej się miastem.
Jedna z nielicznych wielopiętrowych budowli Majów (fot: P.A. Trześniowski 2022)
To epopeja, której najstarsze wydarzenia miały miejsce jeszcze przed stworzeniem obecnej wersji uniwersum. Posłuchamy o kołach czasu – kalendarzach Majów, których tryby kręcą się w nieskończoność, zapowiadając powrót władców tak, jak powraca Słońce i kukurydza… Staniemy u podnóża piramid skrywających grobowce Pakala i Czerwonej Królowej (do korytarza prowadzącego do jej grobowej komnaty można wchodzić). Wieczór możemy spędzić w mieście, uzupełniając zapasy, ale na nocleg staniemy w pobliżu ruin, by również w nocy cieszyć się otaczającą nas przyrodą regionu Usumacinta w Chiapas.
Model grobowca Czerwonej Królowej w Muzeum Archeologicznym w Palenque (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzień V – Wzgórze Sępów: malowidła z Bonampak
Słynne malowidła z Bonampak – najpiękniejsze przykłady zachowanej sztuki malarskiej Majów (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Bonampak – Wzgórze Sępów nie należy do potężnych stanowisk, a jednak zaliczane jest w poczet najsłynniejszych. Malowidła z Bonampak to najwspanialsze dzieła sztuki malarskiej Majów i Mezoameryki. Jedne z niewielu zachowanych, gdyż nietrudno jest wyobrazić sobie, większość majańskich dworów, świątyń czy też nawet targowisk, jak widzieliśmy w Calakmul, przystrajanych w ten sposób barwną polochromią.
Słynne malowidła z Bonampak – najpiękniejsze przykłady zachowanej sztuki malarskiej Majów (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Na malowidłach i relliefach w trzech świątynnych komatach opowiedziana jest historia uniezależnienia się władców królestwa Ak’e, kojarzonego znacznie wcześniej z Bonampak od władców Białego Psa – Sak Tz’i’. W politycznej wolcie brali udział władcy ośrodka Yaxchilan nad rzeką Usumacinta, bezpośrednio zainteresowani rezultatem zmagań.
Droga z Palenque do Bonampak zajmie nam trzy i pół godziny. To teren, nad którym władze federalne utrzymują kontrolę w dość umowny sposób – trzeba wiedzieć jak można bezpiecznie poruszać się po Chiapas. Tu wszędzie dookoła jest przyroda oraz Lakandoni – naród Majów, który oparł się chrystianizacji.
Styl architektoniczny Usumacinta na stanowisku archeologicznym Lacanja w Selwie Lakandonów w Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Po zwiedzeniu Bonampak, wybierzemy się na spacer po lesie. Na leśnych ścieżkach, wzdłuż strumieni zobaczymy wiele potężnych drzew. Odpoczniemy przy wielkim wodospadzie. Wreszcie przespacerujemy się do ruin Lacanja Chansayab, gdzie powtórzymy typowe wyróżniki stylu architektonicznego Usumacinta. Nocujemy u Majów z narodu Lakandon w pobliskiej miejscowości Chansayab. Przyroda będzie cały czas dookoła…
Wodospad Sak Nok, jeden ze skarbów Selwy Lakandonów na rzece Lacanja w Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzień VI – Zaginiona stolica państwa Białego Psa i korona przechodnia Ak’e
Karambola, jeden ze skarbów Selwy Lakandonów nad rzeką Lacanja w Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzisiaj zanurzymy się w Chiapas tak bardzo jak to tylko możliwe… Tego dnia postaramy się o zaszczyt odwiedzenia stanowisk, do których nie docierają zwykli turyści. O Plan de Ayutla i Lacanja Tzeltal – domniemanych stolicach zaginionego królestwa Sak Tz’i’ przeczytajcie tutaj: Sak Tz’i’ I: Zapomiane miasto Majów – Plan de Ayutla i tutaj: Sak Tz’i’ II: Odnalezione królestwo. Dziś czeka nas Przygoda przez duże P. Jeżeli starczy czasu możemy znów zaliczyć jakiś lolalny wodospad i nie ma nic do dodania 😉 Nocujemy gdzieś w Chiapas…
Dzień VII – Pogranicza B’aakal i Królestwa Węża
Nowy dzień wstaje nad lasem mglistym w Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2017)
Mamy jakąś godzinę drogi przez górskie serpentyny i dżunglę do Pomona. Nie jest to duże stanowisko, jednak odgrywało dość istotną rolę na politycznej szachownicy świata Majów w czasach złotego wieku – okresie klasycznym. Prawdopodobnie Pomona wyprowadziło niszczący atak na Piedras Negras – ośrodek, który po zmianie dynastii w Teotihuacan stał się lokalnym punktem projekcji siły środkowomeksykańskiego hegemona na Usumacintę.
Majańskie targowisko gdzieś w Sierra Madre de Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Wielkie i strome piramidy Moral Reforma w Tabasco robią nadal wrażenie na wszystkich (to nie Coba czy Chichen Itza, więc jeszcze można wchodzić). O wadze miejsca i jego pechowym położeniu niech świadczy iż ten sam władca miasta przyjmował koronę z rąk władcy Palenque i z rąk… Yuknooma II Wielkiego z odległego Calakmul. Trzecie ze stanowisk: El Tigre słynie z wielkich piramid. Jakiś czas było utożsamiane z legendarnym Itzamkanac – kolebką narodu Itzów, jednak badania epigraficzne nakazały wykluczyć tę ewentualność. Noclegu poszukamy nad rzeką Candelaria w miasteczku o tej samej nazwie.
Dziewczynka Lakandonów w selwie w Chiapas (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Dzień VIII – Długa droga na wschód…
Wspaniały przykład matapalo – pasożytniczej formy figowca duszącego w Dzibanche (fot: P.A. Trześniowski 2021)
Dziś czeka nas ponad sześć godzin jazdy. Śniadanie możemy zjeść w Candelaria albo dopiero w Escarcega. Przejeżdżamy w drodze powrotnej prawie cały półwysep Jukatan w poprzek. Po drodze zatrzymamy się jednak w okolicach Xpujil, aby zobaczyć jeszcze któreś z tutejszych stanowisk archeologicznych i rozprostować mięśnie. Zmierzamy na nocleg nad laguną Bacalar. Pora na chillout po pełnej wrażeń wyprawie.
Pałac Trzech Wież, jedna z najsłynniejszych budowli w stylu architektonicznym Rio Bec (fot: P.A. Trześniowski 2023)
Dzień IX – Laguna Bacalar i powrót na Riviera Maya
Wschód Słońca gdzieś nad laguną Bacalar, wschodnie wybrzeże Jukatanu (fot: P.A. Trześniowski 2022)
Nad laguną Bacalar możemy zostać do południa, korzystając z pomostów i kajaków. Mamy jakąś godzinę drogi na stanowisko Chaachcoben, które znajduje się w tzw. Korytarzu Peten. To anomalia architektoniczna – pas we wschodniej części półwyspu Jukatan, gdzie spotykamy piramidy w stylu Peten. W Chaacchoben mamy również przykłady najdalej wysuniętych na północ elementów stylu architektonicznego Rio Bec. Piramidę w stylu Peten zobaczymy też w drodze na północ w Limones.
Ruiny Majów w Chaacchoben w korytarzu Peten z najdalej na północ wysuniętymi elementami stylu architektonicznego Rio Bec (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Zatrzymamy się znów w Felipe Carillo Puerto, gdzie zobaczymy kościół zbudowany przez zbuntowanych Majów siłami meksykańskich jeńców – Jukateków. Usłyszymy opowieść o wielkiej insurekcji Majów – największym i jedynym udanym powstaniu przeciw kolonizatorom na kontynentach Ameryk. Powstania, które sprawiło, że na ponad 50 lat wschodnia część Jukatanu wróciła pod wyłącznie panowanie Majów.
Trogon w Chaacchoben w korytarzu Peten z najdalej na północ wysuniętymi elementami stylu architektonicznego Rio Bec (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Na noc, w zależności od potrzeb dojeżdżamy do Tulum, Playa del Carmen lub Cancun 🤠👌
Wycieczka do Palenque z polskim archeologiem przez Królestwo Węża i region Rio Bec
Wyprawy z Riviera Maya do Palenque z polskim archeologiem przez Królestwo Węża i region Rio Bec organizujemy już od dwóch osób, jednak, ze wzgledu na logistykę trzeba odpowiednio wcześnie uzgadniać terminy wyjazdów. Harmonogram i plan wyprawy dostosowujemy do indywidualnych potrzeb, odpowiednio przedłużając wycieczkę w razie zapotrzebowania np. o położone głębiej w selwie stanowiska Rio Bec, do których można dotrzeć tylko quadem albo autem 4×4 (tylko w porze suchej).
Koszt wyprawy do Palenque z polskim archeologiem przez Królestwo Węża i region Rio Bec: 1950 USD / os. dla 2 osób, 1850 USD / os. przy 3-4 osobach, 1750 USD przy 5-8 osobach 🤠👌
Tancama, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, archeowyprawy, Queretaro, Sierra Gorda
Ferrokaktus na terenie stanowiska archeologicznego Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Do dziś w Meksyku żyje już jedynie około 66 tys. Huasteków. Większość z nich mieszka na terenie stanu San Luis Potosi. Jedynie trzecia część na terenie stanu Vera Cruz, gdzie naprawdę warto zobaczyć najwspanialszy z założonych przez nich ośrodków – El Tajin. W Sierra Gorda, na północy meksykańskiego stanu Queretaro pozostało po nich stanowisko archeologiczne Tancama.
Stanowisko archeologiczne Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Tancama było najważniejszym powodem, dla którego zaplanowaliśmy pętlę, nadkładając drogi na wschód i rezygnując z krótszej trasy z El Cerrito w stanie Queretaro wprost na północny-zachód. Huastekowie – jeden z trzydziestu istniejących dzisiaj narodów Majów, jako pierwsi wybrali swoją własną drogę. Przed tysiącami lat opuścili ziemie przodków, daleko na południu na Wyżynach Majów i udali się na odległe dla nich wybrzeże Zatoki Meksykańskiej.
Aloes na terenie stanowiska archeologicznego Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Wyruszamy zatem na południowy-wschód, tropić kamienne ślady Huasteków wśród Sierra Gorda. To tylko kilkanaście kilometrów z Jalpan de Serra, nie okazuje się jednak całkiem proste, bo do Tancama nie ma nadal normalnej drogi dojazdowej. Brakuje również dobrych oznaczeń. Ale używając końca języka za przewodnika przedzieramy się między ranczami za La Ceiba i sprawnie docieramy na miejsce.
Stanowisko archeologiczne Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Jak pamiętacie z Jalpan de Serra, kiedy Hiszpanie podbijali tereny Serra Gorda, na miejscu zastali chichimecką ludność z narodu Pame. Huastekowie byli tu jednak wcześniej. Znacznie wcześniej… Tancama założyli w epoce późnopreklasycznej, około 200 p.n.e. Piramidy i platformy, pośród których możemy spacerować teraz pochodzą jednak dopiero z epoki późnoklasycznej, z lat 500-900 n.e. Później Huastekowie zostali wyparci przez ludność Chichimeków.
Tilandsja i orchidea na terenie stanowiska archeologicznego Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Tancama zaskakuje mnie okrągłymi strukturami, które są tu dość liczne. Nie jest to standardowe rozwiązanie w architekturze żadnej z cywilizacji Mezoameryki. Jest też oczywiście kilka zwykłych piramid i boisko do pitz. Do pok-ta-pok, poprawiam się w myślach, ponieważ nie wiem jak w języku huasteckim nazywało się ten ważny fragment mezoamerykańskiej kultury. Zastanawiam się, czy Huastecy przynieśli tu rozgrywki ze sobą, czy też ten mit kreacyjny dogonił ich później…
Stanowisko archeologiczne Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Tancama udostępniono do zwiedzania 13 lat temu, nadal jednak niewielu tutaj turystów. Być może to dzięki drodze… Na pewno dzięki temu znacznie przyjemniej spaceruje nam się pośród piramid, platform i drzew, na których rośnie trochę epifitów. Miejsce jest zresztą ogólnie zadbane pod kątem przyrodniczym. Wśród drzew znajdzie się nawet ceiba. Za serce złapał mnie widok pszczół pojonych wodą przez kustosza podczas pory suchej.
Pachypodium na terenie stanowiska archeologicznego Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Nazwa Tancama ma oznaczać Ogniste Wzgórze. Nie chodzi jednak o wulkan. Cerro Alto przed zachodem nabiera podobno ognistych barw. Żałuję, że nie możemy tutaj zostać do zachodu Słońca, ale do przejechania mamy jakieś 250 km i wiadomo – przez góry.
Stanowisko archeologiczne Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Wracamy w stronę Jalpan de Serra. Przed nami jakieś pięć godzin jazdy przez Sierra Madre Oriental do San Luis Potosi. Wyjdzie więcej, ze względu na kamerę, która spadła mi z szafki w Jalpan, a co zrozumiałem dopiero już dobrze w drodze 😉
Agawa na terenie stanowiska archeologicznego Tancama (fot: P.A Trześniowski 2024)
Jalpan de Serra, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, archeowyprawy, Queretaro, Sierra Gorda
Elewacja w stylu baroku mestizo franciszkańskiego kościoła w Jalpan de Serra ((fot: P.A Trześniowski 2024)
Słynny kościół w Jalpan de Serra przypisywany jest świętemu Junípero Serra y Ferrer. Ten słynny franciszkanin, znany najbardziej z tego, że założył w Kaliforni, w obecnym USA miasto San Francisco przybył jednak do Sierra Gorda kilka lat po tym, gdy świątynię tę zbudowali Indigenas z ludu Pame w 1750 r. pod kierownictwem innych mnichów.
Dziewczyny z ludu Pame, Jalpan de Serra, Sierra Gorda, Meksyk (fot: P.A Trześniowski 2024)
Nie było tutaj w tym czasie żadnego prekolumbijskiego miasta – Pame to nomadzi z grupy Chichimeków. W ramach chrystianizacji franciszkanie spalili ich wioski, a ludziom kazali osiedlić się wokół pięciu franciszkańskich misji. Podobno niektórzy pozostali w górach, inni woleli się zabić…
Komunikacyjny ciąg między rozdzielonymi drogą segmenatmi Jalpan de Serra (fot: P.A Trześniowski 2024)
Franiszkańska misja w Jalpan de Serra
Elewacja kościoła w Jalpan de Serra przedstawia unikalny styl, zwany barokiem mestizo. Wśród chrześcijańskiej ikonografi pojawiają się w nim animistyczne symbole kojarzone przez franciszkanów z kulturami IndigenasMeksyku, jak, dla przykładu, dwugłowy orzeł… :/
Dawne atrium franciszkańskiej misji Jalpan de Serra (fot: P.A Trześniowski 2024)
Piątka zabytkowych franciszkańskich misji w Sierra Gorda to: Santiago de Jalpan, Nuestra Señora de la Luz de Tancoyol, Santa María del Agua de Landa, San Francisco de Asís del Valle de Tilaco, San Miguel Concá. Przy niektórych zachowały się jeszcze Capilla posa wokół atrium, ale akurat nie w Jalpan de Serra. Wnętrze kościoła jest już neoklasycystyczne.
Wewnątrz franciszkańskiej misji Jalpan de Serra (fot: P.A Trześniowski 2024)
W 1770 r., po zmianie koniunktury wywołanej upadkiem zakonu jezuitów, franciszkanie porzucili misje w Sierra Gorda i przenieśli się do Kaliforni. Kościoły niszczały następnie przez lata, a w trakcie Rewolucji Meksykańskiej zdekapitowano część figur. Jedną z misji odkryli przypadkiem pracownicy INAH, którzy zabłądzili w tej okolicy gdzieś w latach 1980. Wkrótce zaczęła się ich restautacja, a w 2003 r. zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Klasycystyczne wnętrze franciszkańskiej misji Jalpan de Serra (fot: P.A Trześniowski 2024)
W niespodziewanym meksykańskim teatrze…
Meksykański teatr w Jalpan de Serra (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Po wizycie w kościele robimy zakupy na kolejne dni drogi. Verduras, frutas, tortillas. Krótkie banany i mandarynki są bardzo praktyczne w drodze. Poza tym lubię w aucie zapach octanu heptylu. Potem, niespodziewanie zostaliśmy zaproszeni na przedstawienie teatralne. Pełne ekspresjj i opatrzone muzyką. To była świetna kulminacja dnia.
Zaułki Jalpan de Serra (fot: P.A Trześniowski 2024)
Kawa z Queretaro w Jalpan de Serra
Zocalo w Jalpan de Serra, Sierra Gorda, Meksyk (fot: P.A Trześniowski 2024)
Nazajutrz znów idziemy na spacer pod franciszkański kościół. Na zocalo spotykamy reprezentanta cooperativa handlującego kawą z okolicznych fincas. Po wczorajszym śniadnianiu pod El Cerrito do kawy z Queretaro nikt nie musiał mnie przekonywać. Z lubością wypijamy po kubku, a potem nabywamy parę kilo. Jest prawie tak dobra jak nasza archeologiczna kawa z Salwadoru 🙂
Na zdrowie wyciskamy!! Sanepid pozdrawiamy 🙂 (fot: P.A Trześniowski 2024)
Przed odjazdem wbijamy się jeszcze do lokalnego muzeum archeologicznego, które wieczorem poprzedniego dnia było, niestety, zamknięte. Jest tu trochę lityków i trochę ceramiki. Są również szczątki dwóch dziewczynek z z początku holocenu, znalezione w okolicznych jaskiniach. Archeolog czy nie, z eksponowaniem szczątków ludzkich w muzeach zawsze mam pewien problem. Niewiele zmienia, że dziewczynki dostały imiona: Xareni i Micaela.
Na zdrowie wyciskamy!! Sanepid pozdrawiamy 🙂 (fot: P.A Trześniowski 2024)
Na rogatkach Jalpan de Serra robimy jeszcze przystanek na pyszny sok z pomarańcz. Ruszamy w drogę na stanowisko archeologiczne Tancama, odbijając na trochę na południe w stosunku do naszego głównego wektora, prowadzącego z Meksyku na północny-wschód, ku zaćmieniu Słońca.
Lora, jako zwierzątko domowe. Te papugi, potrafią z własnej woli mieszkać w pobliżu siedzib ludzkich w bliskiej relacji z mieszkańcami i nie muszą być trzymane w klatkach (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Sierra Madre Oriental, Sierra Gorda, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, archeowyprawy, Queretaro, Jalpan de Serra
Uliczny mural w okolicach El Cerrito w Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Nim ruszymy w drogę do Sierra Gorda czas na lokalne śniadanie. Po zwiedzeniu muzeum archeologicznego u podnóża tolteckiej piramidy El Cerrito, siadamy w przytulnej jadłodajni z klimatem, gdzie warto byłoby wpaść już dla samych sals. Na ścianach muzeum kukurydzy – kolby w kilkunastu kolorach. Jest również przykład przykład huitlacoche – grzyba, jaki porasta kolby kukurydzy. Huitlacoche delektowaliśmy się drugiego dnia wyprawy, w trakcie pierwszego meksykańskiego śniadania.
Zamawiam chille relleno – smakowite papryczki nadziewane serem. Upieczone w panierce i suto doprawione salsą. To jeden z moich najbardziejszych meksykańskich przysmaków. Kawa, serwowana w glinianych dzbankach jest tak dobra, że natychmiast po wypiciu ordynujemy drugą kolejkę. Lokalna kawa z Queretaro, jak słyszę. Przed nami dziś trudna droga, więc piję chętnie, nie tylko dlatego, że lubię dobrą kawę. Mapa mówi o dwustu kilometrach, ale to kręta droga przez góry. Pierwszy odcinek specjalny w Sierra Madre.
Sierra Madre Oriental w drodze do Sierra Gorda (fot: P.A Trześniowski 2024)
Wyjeżdżamy z Queretaro obok pomnika zdrajcy rasy – tą samą trasą, którą tu wjeżdżaliśmy. Znów to wrażenie mijania granic epok: przez historyczną część miasta, meksykańskie przedmieścia do tej bardzo nowoczesnej wersji dzisiejszego Meksyku. Nasza trasa w stronę zaćmienia Słońca w Durango powinna wieść dalej na północny zachód, do San Luis Potosi. Jednak postanawiam odbić nieco w prawo i przejechać przez najciekawszą część stanu Queretaro, przez rezerwat biosfery Sierra Gorda.
Wyżyna Środkowomeksykańska u podnóża Sierra Madre Occidental (fot: P.A Trześniowski 2024)
W tym celu muszę jednak cofnąć się kawałek na południe, w stronę Meksyku i odbić na wschód w drogę federalną 100, która później, w górach wpada do drogi federalnej 120. Po drodze żadnych większych miejscowości, tylko niewielkie osady. O ile po zachodniej stronie gór mamy rozległe rancza, po wschodniej krajobraz się zmienia. 120 to droga prawie non stop wzdłuż przepaści, pełna malowniczych serpentyn. W miasteczku o sugestywnej nazwie La Estacion postanawiam na wszelki wypadek zatankować do pełna.
Sierra Madre Oriental w drodze do Sierra Gorda (fot: P.A Trześniowski 2024)
Altiplano – Wyżyna Środkowomeksykańska rozciąga się między dwoma rozległymi pasmami górskimi Sierra Madre Occidental i Sierra Madre Oriental. Dzisiaj wjeżdżamy w to wschodnie. Obydwa wchodzą w skład Kordylierów – gigantycznego pasma, które ciągnie się poprzez cały kontynent północnoamerykański. Sierra Madre Oriental ma jakieś tysiąc kilometrów. Rodzi się nad Rio Grande, na południu Teksasu. Biegnie przez Coahuila, Nuevo Leon, Tamaulipas, San Luis Potosi, Queretaro i Hidalgo, a kończy w okolicach Puebla. Tam łączy się z Sierra Madre Occidental przez biegnącą wszerz kontynentu poprzeczkę Kordyliery Wulkanicznej.
Sierra Madre Oriental (fot: P.A Trześniowski 2024)
Jazda serpentynami wśród malowniczych krajobrazów Sierra Madre potrafi zmienić się w koszmar, kiedy przez kilkanaście kilometrów trzeba wlec się w ogonie kilkunastu aut za ciężarówką wspinającą się z prędkością kilkunastu kilometrów na godzinę. Wtedy nawet wyprofilowane do znacznie szybszej jazdy nachylenie serpentyn przestaje być zabawne. Do tego stacje w górach to rzadkość, dlatego właśnie wolę mieć pełny bak. Z pozytywów mamy tu za to piękne krajobrazy, więc od czasu do czasu przystajemy na poboczach dla zdjęć. Prócz panoram, możemy z bliska przyjrzeć się kaktusom.
Sierra Gorda de Queretaro
Sierra Madre Oriental w drodze do Sierra Gorda (fot: P.A Trześniowski 2024)
Po dobrych czterech godzinach zjeżdżamy wreszcie w dolinę. Tu znowu zmienia się przyroda. Wracają drzewa na poboczach, zwieszając się konarami ze stromych stoków nad drogą. Reserva de la Biosfera Sierra Gorda. Region ten słynie z kilku malowniczych wodospadów. Docieramy do Jalpan de Serra. Małe, górskie miasteczko z wysoką, wielopętrową architekturą, wygenerowaną przez potrzebę wykorzystania w dolinie każdego dostępnego miejsca. Nad główną krętą drogą co rusz trafiają się przerzucone kładki, ułatwiające komunikację między rozciętymi nią dzielnicami.
Sierra Madre Oriental (fot: P.A Trześniowski 2024)
Teraz wyzwaniem w dotarciu do hotelu staje się znalezienie przejezdnej drogi dojazdowej 😉 Wreszcie udaje się po kilku nieudanych próbach i zawrotkach. W dolinie szumi strumień…
El Cerrito, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, archeowyprawy, Toltekowie, ruiny Tolteków, Queretaro
Uliczny mural w okolicach El Cerrito w Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
El Cerrito… Nad ranem wszyscy się dokądś spieszą, udaje nam się zatem wyjechać sprawnie przez wąskie gardło hotelu. Santiago de Queretaro leży na szlaku z miasta Meksyk na północny-zachód, którym musimy dotrzeć do Durango na zaćmienie Słońca. W przeszłości prekolumbijskiej znajdowało się jednak również na szlaku handlowym prowadzącym na północ z Teotihuacan i Tollan (Tula Grande) poza granice Mezoameryki, aż na dzisiejszy amerykański South-West.
Piramida w El Cerrito i quiote agaw (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Istotnym punktem na tym szlaku musiało być El Cerrito. Niegdyś potężny ośrodek z licznymi satelitami, dziś bezimienne miasto, które nosi znamiona kultury Tolteków. Ogromna piramida, znacznie większa od tych, które zostały po nich w Tula Grande. Poza tym, niestety, gruz… Pozlepiany w kilka niewielkich platform, ale raczej gruz, bo nic więcej nie chcieli pozostawić tutaj, mający się za wyższych kulturowo, europejscy zdobywcy.
Resztki tolteckich platform w El Cerrito, zrekonstruowanych z materiału jaki pozostał (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Hiszpański fort na szczycie…
Rozbieranie prekolumbijskich piramid w celu pozyskania taniego źródła budulca to proceder, który zdarza się dzisiaj nadal na terenie Meksyku czy Belize, a lista przykładów jest długa. Zresztą, czasem wystarczy się rozejrzeć w pobliżu znanych stanowisk archeologicznych. Dobrze, że tu przepuszczono przynajmniej piramidzie El Cerrito. Choć miast mieszczącej się niegdyś na jej szczycie świątyni, mamy hiszpański fort…
Kolonialne ruiny na szczycie piramidy w El Cerrito (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Mierzi mnie ta europejska wzgarda w stosunku do innych kultur. Z bólem oglądam jej ofiary na kontynentach Ameryk, od Peru i dawnego imperium Inków, po północne rubieże Mezoameryki. Nic to, że Europa zaczyna płacić za swój kolonializm. Starej europejskiej architektury też będzie mi żal, a zniknie, jak świątynie i grobowce z Palmiry czy posągi Buddy z Afganistanu, w świecie, który nastaje. Lecz wróćmy do El Cerrito 😉
Przyroda Altiplano
Drzewna forma kaktusa garambullo (Myrtillocactus geometrizans) w El Cerrito (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Półpustynna przyroda Altiplano to świat pełen kaktusów. Zdumiewają nas szczególnie formy drzewne garambullo (Myrtillocactus geometrizans). Rośnie tu również trochę niskich drzew o oleistej korze. To osoczyny – xixiote (Bursera fagaroides) i mesquite (Prosopis laevigata). Niewiarygodne, ale xixiote należą do tego samego rodzaju co majańska chaka (Bursera simaruba), znane nam dobrze drzewo z Jukatanu, o rdzawej korze, w której kryje się remedium na neurotoksyny z niebezpiecznych chechem (Metopium brownei).
Tolteckie ruiny – resztki radialnej platformy w El Cerrito (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Wśród gałęzi tych kserofilnych drzew co rusz przemyka mały czerwony ptak. Są też gołębie i jakieś „wróble”. Są i tyrankowate z szarym czubkiem i żółtym brzuszkiem. Te również dobrze znam z Jukatanu, więc oczywiście poluję na czerwone…
Ogromna piramida El Cerrito
Toltecka piramida w El Cerrito (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Główna piramida – El Cerrito – tutejszy gwóźdź programu jest, niestety, zamknięta. Jej kształt z czterema biegami schodów oraz resztki radialnych platform w okolicy kojarzą się z tym co uznajemy za architekturę Tolteków. Rozglądając się po okolicy poza obszarem stanowiska, nie mam wątpliwości, w których miejscach i na których wzgórzach wokoło stały inne świątynie.
Tajemnice El Cerrito w muzeum
Toltecka maska w Museo de Sitio El Cerrito (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Znacznie ciekawsze od rozebranych i częściowo zrekonstruowanych ruin okazuje się lokalne muzeum. Prócz artefaktów znalezionych tu w trakcie wykopalisk, w muzeum znajdziecie resztki zdobień i rzeźb z piramidy oraz znajdującej się niegdyś na jej szczycie świątyni. Tu również nie ma wątpliwości, że El Cerrito znajdowało się w kręgu kulturowym Tolteków.
Toltecki artefakt z El Cerrito (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Przed Toltekami miejsce to znajdowało się w strefie wpływów Teotihuacan, ale pierwsza i najstarsza była tutaj preklasyczna kultura Chupícuaro. Toltekowie też nie byli na tym miejscu ostatni. Queretaro tuż przed konkwistą było terenem Otomi. Z hiszpańskich raportów wynika, iż jeszcze w połowie XVII stulecia piramida El Cerrito była miejscem kultu dla Purépecha (Tarasków), Chichimeków i Otomi. W muzeum szczególnie zapadają w pamięć naczynia na trzech nogach z jedną nóżką bardziej 😉
Toltecka rzeźba z El Cerrito (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Po wyjściu z muzeum robię zdjęcia kaktusom. Wielkie, niczym kule armatnie, z długimi żółtymi kolcami. To Ferocactus histrix. Są i agawy, choć kolczaste jednak z kaktusami wcale blisko nie spokrewnione. Z podwójnego szpaleru agaw przed wejściem wyrastają kilkumetrowe quiote. I nagle wśród gałęzi znów coś się żarzy czerwienią. Z dala wygląda jak mały kacyk, ale… Szybko zmieniam obiektyw i… mam! To żarek rubinowy (Pyrocephalus rubinus).
Żarek rubinowy (Pyrocephalus rubinus) na gałęzi w El Cerrito (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Dobry początek dnia… Były ruiny z potężną toltecką piramidą El Cerrito, była przyroda Ameryki Środkowej. Teraz pora na solidne meksykańskie śniadanie 😉
Queretaro, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, archeowyprawy, architektura kolonialna, ultrabarok, churrigueresque, Klasycyzm
Mniej popularne zaułki kolonialnego Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Wjazd do Santiago de Queretaro przypomina cofanie się w czasie. Stolica stanu Queretaro, jednego z 31 stanów zjednoczonych Meksyku, to ogromne i nowoczesne miasto. Mocny kontrast po piramidach Teotihuacan i Tula Grande. Ponadmilionowa aglomeracja mieści się w żyznej niegdyś dolinie, gdzie przed przybyciem Hiszpanów żyli ludzie Otomi.
Kolonialne Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Wjeżdżających do Queretaro wita więc Conin, oportunistyczny władca Otomi, który pomógł konkwistadorom zaprowadzić kontrolę nad swym ludem i wsparł najeźdźców przeciw sąsiadom – Mexikom (Aztekom). Przebrandowany na Hernando de Tapia, zyskał dzięki temu pozycję w powstającym Wicekrólestwie Hiszpanii. Mąż stanu…
Uliczni handlarze ze stanu Oaxaca w kolonialnym Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Po Otomi nie ma dziś w samym Santiago de Queretaro wielu śladów. Na przedmieściach leży niewielkie stanowisko archeologiczne El Cerrito. Resztki potężnego ośrodka żyjących tutaj przed nimi Tolteków. Nawet nazwa miasta pochodzi od Queréndaro, jak w trakcie konkwisty określali je, również wysługujący się wtedy Hiszpanom, Taraskowie (którzy sami siebie nazywali z kolei Purépecha). Do dziś żyje w Meksyku jeszcze około 300 tys. Otomi, jednak bezdomni Indígenas jakich spotkacie w centrum Queretaro to rdzenna ludność z… Oaxaca.
Kolonialne Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Dobrą chwilę zajmuje nam przebicie się do historycznego centrum – tam gdzie czeka na nas kolonialna architektura. Tu miasto zmienia klimiat: wąskie, jednokierunkowe uliczki… Muszę zawracać na około, bo nie od razu oczywiście trafiam w tę właściwą. W historycznych centrach nawigacja nie zawsze pomaga. Logujemy się na Calle Cuauhtemoc, w hotelito o tej samej nazwie. Cuauhtemoc to imię ostatniego tlatoani – władcy Azteków. Ten nie był tak elastyczny jak Conin.
Centro Historico
Uliczna kuchnia w kolonialnym Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Bardzo wąska brama w starej zabudowie to ciekawe zwieńczenie naszej drogi z Hidalgo. Porysowane ościeża nie zachęcają, ale nasz chiński samochód daje sobie radę, wślizgując się w tę hiszpańską bramę niczym 'król’ Conin w szeregi hiszpańskich urzędników. Pokój przypomina raczej klasztorną celę, ale to tylko przystanek na noc. Idziemy sycić się klimatem, zjeść coś, kupić kapelusz, wypić czekoladę, a potem znaleźć jakąś pulqueríę.
Ultrabarokowa fasada katedry St. Philip Neri. Kolonialne Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Historyczna część miasta Santiago de Queretaro jest wpisana na listę dziedzictwa ludzkości UNESCO. To 203 kwartały o powierzchni 4 km2. 1400 budowli i monumentów w stylu hiszpańskiego baroku. Unikalna jest tu nie tylko architektura, ale i układ starej części miasta. Brzmi to obiecująco na wieczorny spacer? 😉
Uliczni handlarze ze stanu Oaxaca w kolonialnym Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
W centro historicoIndígenas z Oaxaca próbują zarobić na chleb, sprzedając pamiątki. Mieszkańcom miasta podobno nie są w smak i policja robi co może, aby się ich pozbyć. Drobny uliczny handel jest jednak w Meksyku legalny, a oni wszyscy mają meksykańskie obywatelstwo. Policja konfiskuje więc towar na podstawie przepisów sanitarnych tylko tym, którzy próbują sprzedawać jedzenie.
Casa de la Marquesa, siedziba MSZ w czasach, gdy Santiago de Queretaro było stolicą Meksyku (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Polacy w Queretaro
Kolonialna architektura oczywiście robi wrażenie. W 1847 r. Santiago de Queretaro zostało stolicą Meksyku. W 1867 r. miała tutaj miejsce ostatnia bitwa cesarza Maksymiliana I, którego po zwycięskim oblężeniu rozstrzelano 19 czerwca. W szeregach armii cesarskiej walczyło kilka tysięcy Polaków, którym, po upadku powstania styczniowego dano wybór: więzienie lub dalsza walka, tym razem pod flagą Habsburgów.
Uliczna kuchnia w kolonialnym Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Z tych czasów pochodzą pierwsze polskie opisy Meksyku, a przy tym tropikalnych owoców takich, jak banan, a także wspomnienia pięknych meksykańskich dziewcząt piórem hrabiego Wodzickiego.1 W szeregach armii cesarskiej walczył również jeden z wielkich późniejszych eksploratorów Mezoameryki – Teoberto Maler, który po przegranej postanowił osiąść na Jukatanie.
Ultrabarok
Katedra St. Philip Neri. Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Najpiękniejszy ultrabarok trafia nam się na koniec, poza ruchliwym centrum. Katedrę St. Philip Neri wzniesiono w latach 1786-1804, więc tu na przełomie epok baroku i klasycyzmu. W Queretaro to ostatnia świątynia z elementami baroku. Klasycystyczna jest na szczęście od wewnątrz, chociaż, jak się przyjrzeć i na elewacji widać już łamanie stylu. Przed katedrą jest ławka. Siadam i długo patrzę, a na niebie przewijają się chmury. Białe, poskręcane kolumny odcinają się na tle ciemnych ścian z wulkanicznej cegły tezontle. Lubię Churrigueresque, nie tylko Rio Bec, Chenes i Puuc…
Kolonialne Centro Historico Santiago de Queretaro (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Chyba nie jesteśmy zmęczeni, bo do Cuahtemoca wracamy dość okrężną drogą, by zaznać mniej oficjalnego klimatu starej części miasta. Zdajemy sobie sprawę, że jeśli chodzi o Queretaro, jedynie liznęliśmy temat, ale przed nami jeszcze długa droga na północ na zaćmienie Słońca, zaś Queretaro to po prostu jeden z przystanków w drodze. Nasze auto, zaparkowane na wewnętrznym placu hotelu, okazuje się zastawione przez kilkanaście innych samochodów. Ciekawe jak zrobimy to rano…
Tula grande, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, piramidy, archeowyprawy, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, Maya, Braswell, Guenter, Bruce Love, Ancient Aliens, starożytni kosmici
„A wtedy spojrzał w stronę Tula i załkał. Zapłakał gorzko, a potem udał się na wybrzeże, gdzie zrobił tratwę z węży. A gdy ją zrobił popłynął nią przez morze jak łodzią. Nikt nie wie jak dotarł do Tlapallan [..] a wielu z nich poszło za nim…” – Kodeks Florentyński
Garambullo (Myrtillocactus geometrizans) półpustynna roślinność na stanowisku Tula, Hidalgo, Meksyk (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Tula… domniemane Tollan – stolica tolteckiego imperium. Domniemanego imperium, domniemanych Tolteków, albo raczej tolteków. Nie byłem tu od tak dawna… Po pierwsze dlatego, że daleko z Jukatanu, po drugie, bo nie tęsknię do stanowisk archeo dotkniętych udarem rekonstrukcji. Ale kiedyś przecież przejechałem się tu specjalnie, aby na własne oczy ujrzeć miasto, na którym wzorowane było Chichen Itza, lub też miasto, które na odwrót – wzorowało się na Chichen. W zależności od interpretacji i przyjętych datowań… 😉
Atlanci na szczycie piramidy B. Tula Grande, Hidalgo (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Kwitnący kaktus na stanowisku Tula, Hidalgo, Meksyk (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Półpustynna roślinność na stanowisku Tula, Hidalgo, Meksyk (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Jagody kaktusów na stanowisku Tula, Hidalgo, Meksyk (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Zapomniałem, że to nie tylko stanowisko archeologiczne, ale zarazem botaniczny ogród, w przyjemny sposób przybliżający środkowomeksykańską przyrodę. Przy ścieżkach, pod koronami suchorośli – tak drzew jak i olbrzymich kaktusów zalęgli się handlarze. Na ich straganach można kupić ceramikę sprawnie naśladującą toltecką, jak też i pamiątki starożytnych kosmitów.
Naszyjnik w stylu Ancient Aliens (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Jedne i drugie, pokryte pyłem pustyni, wyglądają na stare. „I want to believe…” szepce mi w ucho Mulder, gdy patrzę w twarz sfosylizowanego obcego. Wzdłuż kręgosłupa biegnie dreszcz, jakby przejechała mi tam paznokciami Scully. Po chwili twarz obcego rozmywa się, przyjmując rysy Tsoukalosaz grzebieniem włosowym w poprzek, rodem z Babilonu V i targa mną spazm śmiechu.
Tula i piramida B – mniejsza wersja Świątyni Wojowników z Chichen Itza (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Z daleka widać piramidę B. Na jej szczycie prężą się wysokie kolumny atlantów – tolteckich wojowników w charakterystycznych nakryciach głowy. Kiedyś podpierały dach świątyni na toltecką modłę. Piramida jest dość ohydnie zrekonstruowana, ale trzeba ją widzieć. Wokół niej mur Coatepantli z płaskorzeźbami kojotów i jaguarów. Z szeroko rozwartych paszczy węży z rozdwojonym jęzorem wychodzą kościotrupy. Orły zjadają serca, gdzieniegdzie twarz boga wyłaniającego się z paszczy węża, jako jedyna uchwycona od frontu, a wszystko to przeplecione schodkowym środkowomeksykańskim symbolem. Kawałek takiej ściany zachował się w Chichen Itza…
Ofiarny ołtarz Chac-Mol – nazywany z majańska ponieważ pierwszy egzemplarz został odkryty w Chichen Itza. Tula, Hidalgo (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Podobieństwa między Tula a Chichen Itza od początku rzucały się w oczy. Nie trzeba mieć specjalnego pojęcia o architekturze ani o archeologii. O ile Osario czy Piramida Kukulkana mają swój słabiej wykonany odpowiednik w niedalekim Mayapan, o tyle Świątynia Wojowników, Sala Tysiąca Kolumn, Wielki Stadion, Coatepantli, Tzompantli maja swe pierwowzory albo mniej doskonałe kopie właśnie tu, w odległym o tysiące kilometrów Tula Grande, w centrum Meksyku, w sercu dzisiejszego stanu Hidalgo.
Spalony Pałac w Tula Grande będący odpowiednikiem Sali Tysiąca Kolumn w Chichen Itza. W tle piramida B z atlantami, będąca odpowiednikiem Świątyni Wojowników (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Do tego doszły legendy Majów o K’uk’ulkanie – generale, który przybył z armią z zachodu, znane z ksiąg Chilam Balam, z relacji spisanych już na początku czasów kolonialnych oraz relacja w Kodeksie Florentyńskim o wygnanym z Tula Grande władcy-kapłanie. Jego imię to Topiltzin Ce Acatl Quetzalcotl. Wraz ze swą grupą stronników popłynął morzem na wschód. Quetzalcoatl w nauhatl to to samo co K’uk’ulkan w języku maaya t’aan. Ukuto z tego więc tezę o inwazji Tolteków na Jukatan.
Tula Grande i jedno z dwóch tutejszych boisk do pok-ta-pok, o wiele mniejsze od Wielkiego Stadionu w Chichen Itza (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Archeowątpliwości
Na przełomie tysiącleci nastąpił jednak odwrót od tej hipotezy. George Braswell wydał w 2012 r. książkę,2 którą zredagował podobno po to, by przemycić w podsumowaniu dane, na których publikację nie zgadzał się INAH. Dane istotnie poddające w wątpliwość hipotezę inwazji. W myśl nowej tezy Majowie ulegli modzie na wszystko co z zachodu. Zachodnie ciuchy, gadżety, budynki w środkowomeksykańskim stylu. Jeśli nazwałeś dziecko Brajan lub Dżesika, o świecie uczysz się z telewizji śniadaniowej, a historii z Netflixa, do tego myślisz intensywnie nad zmianą zaimków przed zbliżającą się imprezą, zrozumieć nie będzie trudno…
Tula, piramida C i fragment kolumnady przypominającej Salę Tysiąca Kolumn z Chichen Itza (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Chichen Itza nie stało się jednak tanim rynkiem zbytu dla słabszej jakości towarów z zachodu. Ceramika fazy Sotuta, choć świetnie naśladujetoltecką, była jednak wykonywana lokalnymi metodami, z lokalnych materiałów przez Majów, nie zaś importowana z Meksyku. Architektura Chichen Itza jako żywo przypomina tę z Tula, nazywa się ją zatem International, albo Maya-Toltec. To jednak są budowle mieszające w sobie symbolikę Majów z architekturą w środkowomeksykańskim stylu. Do tego są większe i wspanialsze niż w Tula. Dlatego warto widzieć obydwa stanowiska. Zatem kto kogo mógł naśladować, jeśli już nie podbijać?!
Kolumny atlantów w Tula Grande
Figury atlantów na szczycie piramidy B. Tula, Hidalgo (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Czteroipółmetrowe kolumny wojowników z bazaltu to wszystko co pozostało po domniemanym imperium. Piąty stoi w niewoli w Museo Nacional de Antropología w Meksyku. Tula Grande, z trzech stron otoczone stromym stokiem ku rzece, zostało uruchomione dopiero w X w. n.e., prawdopodobnie przez Chichimeków. Przybyli oni do Meksyku za chlebem gdzieś z dalekiej północy, z terenów południa dzisiejszego USA, a tutaj zastali opuszczone miasto, po którym dzisiaj została tylko niewielka grupa ruin, nazwana Tula Chico. Chichimekowe byli nomadami, mówiącymi językiem z grupy nahuatl – czy stworzyli cywilizację, którą dwa-trzy stulecia później kolejna fala ludów nahuatlmogła określić jako toltec?!
Wyraźne inspiracje ikonografią Teotihuacan na artefakcie znalezionym w Tula. Lokalne muzeum na stanowisku archeologicznym (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Według azteckich legend Topiltzin Ce Acatl Quetzalcoatl – król-kapłan tego miasta, został wygnany z Tulaw 978 r. n.e. i wraz z grupą stronników wyruszył na wschód i udał się przez morze do Tlillan Tlapallan – Krainy Czerni i Czerwieni. Interesujące, że około 980 r. n.e. w Chichen Itza doszło do eksplozji architektonicznej w stylu Maya-Toltec. To właśnie wtedy powstał Wielki Stadion, Świątynia Wojowników, czy też obecna wersja Piramidy Kukulkana. K’uk’ulkan i Quetzalcoatl to to samo imię…
Centralny plac Tula Grande (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Czy więc Tolteków mogło w ogóle nie być w Chichen Itza, jakby chciał tego Braswell? Glify Majów i te z centralnego Meksyku łatwo od siebie odróżnić, nawet jeśli kompletnie się ich nie rozumie. W przypadku Majów mamy do czynienia z rozwiniętym i skomplikowanym pismem. Prócz pochodzących jeszcze z okresu preklasycznego logogramów, składa się ono z sylabogramów: prefiksów i sufiksów, ułatwiających odszyfrowywanie upodobnionych do siebie po tysiącu lat znaków.
Mniejsze boisko w Tula Grande, tzw. zanurzone (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Cywilizacje środkowomeksykańskie, czy to wczesnoklasyczne Teotihuacan, czy postklasyczni nomadzi z grupy językowej nahuatl nigdy nie wznieśli się ponad proste pismo z obrazków. Jak pokazał Bruce Love, na wielkim stadionie Chichen Itzai wśród Tysiąca Kolumn wokół Świątyni Wojowników, znajdziecie imiona zapisane za pomocą środkowomeksykańskich symboli. Jak nigdzie indziej w całym świecie Majów…
Wielkie boisko d pok-ta-pok w Tula Grande. Po prawej, w tle widać kolumny atlantów na szczycie piramidy B (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Tak więc toltecko odziany Kan Ek’ z Chichen – imię tak chętnie używane później przez władców Itzów w ostatnim mieście Majów Noj Peten (Gwatemala), to już Citlalcoatl. W Chichen Itza zachowały się sceny walk między wojownikami ubranymi w charakterystyczne stroje Tolteków a Majami. Również na złotym dysku wydobytym ze słynnej cenoty.Stanley Guenter wyszperał, że zależność od generała ze środkowego Meksyku pamiętali i wspominali w spisanych po konkwiście kronikach podbici przez Hiszpanów Majowie.
Radialna platforma na centralnym placu Tula Grande (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Źródła postokolonialne wspominają go jako wielkiego męża stanu, który przybył z zachodu i został ubóstwiony po powrocie tam lub po śmierci. Jego imię – K’uk’ulkan, znaczy tyle co Pierzasty Wąż. Quetzalcoatl, jeśli będziemy chcieli używać jego mianawnahuatl.
Spalony Pałac w Tula Grande (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Postkolonialne kroniki Majów nie zawsze relacjonują prawdę. Skażone nową religią, były również narzędziem propagandy zwaśnionych majańskich rodów – konkurujących z sobą o hiszpańskie łaski grup wpływów –normalna sytuacja w przegranym i podzielonym kraju. Obecności środkowomeksykańskich wojowników w Chichen Itza nie da się jednak zaprzeczyć.
Totlecki ołtarz ofiarny zwany z majańska Chac-Mool. Najstarszy z tych ołtarzy znalazł Augustus le Plongeon w Chichen Itza. Tula, Lokalne muzeum na stanowisku archeologicznym (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Czy przewodził im K’uk’ulkan – generał, który stał się bogiem? Najprawdopodobniej… Czy był to toltecki podbój i podległość Tula? Niekoniecznie. K’uk’ulkan mógł na miejscu dogadać się z Itzami. W ikonografii Chichen Itza nie brak przedstawień, na których pojawiają się odziani, tak w toltecką, jak i na majańską modłę dostojnicy. Wspólnie mogli tam stworzyć sprawną korporację o charakterze zbrojnym…
Tula, Spalony Pałac. Jego o ileż bardziej rozwinięta wersja to Sala Tysiąca Kolumn i Mercado w Chichen Itza (fot: P.A. Trześniowski 2024)
Upadek Tula Grande – zmierzch w ogniu
Czy K’uk’ulkan vel Topiltzin Ce Acatl Quetzalcoatl zdołał się przegrupować i wrócił z nowymi siłami na kolejną kadencję do Tula? Miasto zostało spalone około 1156-1168 n.e. Chichen Itza zgasło jednak mniej więcej w tym samym czasie, być może nieco wcześniej.
1 Bliźniacze miasta to nawiązanie do książki: Jeff K. Kowalski i Cynthia Kristan-Graham (eds.) (2011) Twin Tollans: Chichen Itza, Tula, and the Epiclassic to Early Postclassic Mesoamerican World. Dumbarton Oaks.
3 Kraina czerni i czerwieni to nawiązanie do książki: Justyna Olko i Jarosław Żrałka (2011) W krainie czerni i czerwieni kultury prekolumbijskiej Mezoameryki. Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego