San Luis Potosi, Solar Eclipse Run 2024, Meksyk, Wycieczki z archeologiem po Meksyku, archeowyprawy, Architektura Kolonialna, Barok, Ultrabarok, Churrigueresque, klasycyzm

Wychodzimy na wieczorny spacer po San Luis Potosi. Z hotelu Insurgentes mamy tylko pięć minut na Plaza del Carmen, przy którym mieści się El Templo de Nuestra Señora del Carmen. Pokryte suto zdobieniami pilastry i kolumny, gęsto upakowane na ultrabarokowej fasadzie świątyni z daleka przyciągają nasz wzrok. Kościół, niestety jest zamknięty, ale w ultrabaroku najbardziej cenię sobie przednie fasady i wieże, a to akurat mamy pięknie wyeksponowane. Churrigueresque…
Ultrabarok El Templo de Nuestra Señora del Carmen

El Templo de Nuestra Señora del Carmen narodziła się w 1765 r., gdy Joaquin de la Concepción rozpoczął budowę barokowej wieży. Kolejni przeorowie dokładali obrazy i ołtarze. Podupadający kościół odrestaurowano w 1898 r. Odnowiono ściany i sklepienia w stylu bizantyjskim, na pendytywach dodano medaliony czczonych przez karmelitów świętych. W niespokojnych latach 1824-1825, gdy powstawało państwo Meksyk, zniszczono barokowy ołtarz. Został on później zastąpiony mocno rozbudowaną klasycystyczną wersją, z podobiznami siedmiu archaniołów: Michała, Rafała, Gabriela, Uriela, Sealtiela, Barachiela i Jegudiela, która również uległa zniszczeniu w 1959 r. Nie wejdziemy jednak do środka tym razem…

W dolnej części fasady piętrzą się cztery ażurowe kolumny Salomona – specyficzny wynalazek ultrabaroku, albo, jak kto woli – Churrigueresque. Prócz wpływów mauretańskich w formie motywów roślinnych, w dolnej części kolumn widzę jakby odciśnięte trzcinowe maty… Interesujące, czy karmelici w XVIII stuleciu zdawali sobie sprawę co w prekolumbijskiej Mezoameryce oznaczał motyw HAL – plecionej maty..? Franciszkanie w Jalpan de Serra, skąd właśnie przyjechaliśmy, umieszczali z premedytacją prekolumbijskie motywy w programie ikonograficznym swej bogatej fasady. Trudno zliczyć pilastry w górnej części świątyni…

Kontynuujemy spacer, bo pora już coś przekąsić. Dwa bloki dalej jest tutejsze zócalo, które nosi jeszcze historyczną nazwę Plaza de Armas. Tak przecież nazywały się kiedyś wszystkie główne place kolonialnych miast na podbitych przez Hiszpanów kontynentach obu pechowych Ameryk. Z oddali widać kolejne ultrabarokowe wieże. Po drodze na zócalo nabywamy po garnuszku esquite. Suto zalewam swój salsą i wpycham ile wlezie długich smukłych papryczek chili. Po nagłych zwrotach akcji na trasie z Jalpan de Serra, zgubieniu i znalezieniu kamery kosztem kilku dodatkowych godzin za kółkiem w Sierra Madre Oriental, mam ochotę na ostro. W sumie zawsze mam ochotę na ostro…
Ultrabarok Catedral Metropolitana de San Luis Potosí – Catedral de Nuestra Señora de la Expectación

Gdy tylko wychodzimy zza rogu zatrzymuje nas w miejscu widok wspaniałego portalu, wystającego z fasady Catedral Metropolitana de San Luis Potosí. Spiralnie poskręcane kolumny Salomona, gęsto ozdobione motywami roślinnymi, karbowane pilastry, a między nimi w niszach marmurowe figury świętych. Połykam szybko swoją kukurydzę i zabieram się do robienia zdjęć.

Przednia fasada Catedral de Nuestra Señora de la Expectación wykorzystuje kontrast między cantera rosa, tezontle – różowymi cegłami ze skały wulkanicznej, a jasnymi kolumnami salomonowymi w stylu Churrigueresque. Podobne rozwiązanie podziwialiśmy pięć dni temu na elewacji Sagrario Metropolitano – Tabernakulum przyklejonym przez ścianę do Catedral Metropolitana de la Asunción de la Bienaventurada Virgen María a los Cielos w mieście Meksyk i ledwie wczoraj, na elewacji katedry St. Philip Neri w Santiago de Queretaro.

W niszach figury dwunastu apostołów, wyrzeźbione z marmuru z Carrara przez braci Biaggi. To repliki rzeźb apostołów z archikaterdy de San Juan de Letrán w Rzymie. Zastąpiły wcześniejsze rzeźby dwunastu apostołów wykonane z lokalnego kamienia. Teraz zdobią krawędzie dachu. Podobno Catedral Metropolitana de San Luis Potosí de Nuestra Señora de la Expectación to jedyna świątynia, którą zdobią rzeźby aż 24 apostołów…

W medalionie nad wejściem widniał niegdyś herb San Luis Potosi – toponim, jak powiedzieliby epigraficy… Powyżej medalionu zegar, a nad zegarem, pośród kolumn barokowej kapliczki jaśnieje rzeźba Matki Boskiej. Wieże nie pochodzą z tego samego czasu, ale jedna jest wierną kopią drugiej. W północnej, na dwusetną rocznicę niepodległości Meksyku zainstalowano karylion, ponoć jedyny taki w całym Meksyku…
Plaza de Armas w San Luis Potosi

Za plecami, w centrum Plaza de Armas mamy piękne gazebo. Jak przystało na porządne zócalo… 😉 Tam gdzie nie ma gazebo, na zócalo może być fontanna, jak w Valladolid na półwyspie Jukatan. W San Lusi Potosi nie musimy się zastanawiać co lepsze, znajdziemy tutaj obe te rozwiązania.

Raz jeszcze odwracamy się do katedry. Dach wieńczy ośmiokątna kopuła. Mocno rozbudowaną, trzynawową bryłę przecinają aż dwa transepty. Pora przejść się po tutejszych uliczkach…

Człowiek z La Manchy w San Luis Potosi…
Don Kichot kojarzy mi się na szczęście bardziej z piękną Sophią Loren niż z nieprawnym romantykiem, któremu dziwnie współczuję. Mile wspominam oglądaną niedawno adaptację Człowiek z La Manchy w Teatrze Dramatycznym. Spotkałem kiedyś kobietę, która twierdziła, że mnie również książki zepsuły i pognały w świat… Nie wiem czy czytała El ingenioso hidalgo don Quijote de la Mancha, z zasady raczej nie czytała wiele, ale coś w tym jest. Czy skończę jak Don Kichot? Chyba raczej jak Maler. Teoberto Maler…

Zapraszamy na pulque…
Mam ochotę na pulque. Mijajamy grupę policjantów zapatrzonych w swoje smartfony. Zaglądam im dyskretnie przez ramię i widzę, że zapamiętale grają w gry, więc aż mi głupio ich odrywać, ale proszę o polecenie porządnej pulqueríi z klimatem. Szukamy przybytku kilka przecznic dalej. W pulque nie chodzi o sam smak, liczy się również klimat…

Zimny napój zaprawiony sokiem pieści powłóczyście język i podniebienie. Przywołuje wspomnienie tekstu o majańskich trunkach, i… przerażających sposobach aplikacji trunków przez Majów, który popełniłem kiedyś na studiach. Krew, wymioty i wino… Nie czytajcie tego przy jedzeniu czasami :/

Pora wracać powoli, bo jutro kolejny długi dzień drogi… Musimy dostać się do Zacatecas. Kolejny stan Meksyku i kolejne wyzwania. Rozległe Centro Historico San Luis Potosi sprawia, że nie musimy się spieszyć, podziwiając po drodze architekturę z różnych epok Meksyku. By zobaczyć więcej, wybieramy, jak zwykle dłuższą drogę.

Natykamy się na skrzyżowanie ze skwerem, na którym stoi pomnik. Przystępu do pomnika bronią jednak psy. Bezpańskie psy różnych ras i rozmiarów. Ktokolwiek stoi na pomniku, musiał być wielkim przyjacielem psów, skoro schodzą się tu co noc wszystkie szczekusie z miasta.


Mam świadomość, że nie wyczerpaliśmy San Luis Potosi, skupiając się na elewacjach ledwie dwóch spośród wielu budowli. Mamy jednakże tylko trzy tygodnie na ten rajd po Meksyku, a za cztery dni nasze wymarzone całkowite zaćmienie Słońca. Wieleset kilometrów i kilka stanów dalej. Kolejne całkowite dopiero w 2026 roku w Hiszpanii. Tam też znajdzie się pewnie porządny ultrabarok… 🖖🤠

#SolarEclipseRun2024 #ZapiskiNiepozorne: Wszystko ma swoje miejsce…